Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁCZWARTY
POWRÓT
Jestniedziela,szkaradnydzieńmarcowy;zbliżasiępołudnie,lecz
uliceWarszawyprawiepuste.Ludzieniewychodzązdomówalbo
kryjąsięwbramach,alboskuleniuciekająprzedsiekącymich
deszczemiśniegiem.Prawieniesłychaćturkotudorożek,gdyżdorożki
stoją.Dorożkarze,opuściwszykozioł,wchodząpodbudyswoich
powozów,azmoczonedeszczemizasypaneśniegiemkoniewyglądają
tak,jakbypragnęłyschowaćsiępoddyszelinakryćwłasnymiuszami.
Pomimo,amożezpowodutakbrzydkiegoczasupanIgnacy,
siedzącwswoimzakratowanympokoju,jestbardzowesół.Interesa
sklepoweidąwybornie,wystawawoknachnaprzyszłytydzieńjuż
ułożona,anadewszystko-ladadzieńmapowrócićWokulski.
NareszciepanIgnacyzdakomuśrachunkiiciężarkierowaniasklepem,
najdalejzaśzadwamiesiącewyjedziesobienawakacje.
Podwudziestupięciulatachpracy-ijeszczejakiej!-należymusięten
wypoczynek.Będzierozmyślałtylkoopolityce,będziechodził,będzie
biegałiskakałpopolachilasach,będzieświstał,anawetśpiewałjak
zamłodu.Gdybynietebólereumatyczne,którezresztąnawsi
ustąpią...
Więcchoćdeszczześniegiembijewzakratowaneokna,choćpada
takgęsto,żewpokojujestmrok,panIgnacymawiosennyhumor.
Wydobywaspodłóżkagitarę,dostrajaiwziąwszykilkaakordów,
zaczynaśpiewaćprzeznospieśńbardzoromantyczną:
WiosnasiębudziwcałejnaturzeWitanarzewnymsłowików
pieniem;Wzielonymgaju,ponadstrumieniem;Kwitnąprześliczne
dwieróże.
Czarownetedźwiękibudząśpiącegonakanapiepudla,który
poczynaprzypatrywaćsięjedynymokiemswemupanu.Dźwięki
terobiąwięcej,gdyżwywołująnapodwórzujakiśogromnycień,który
stajewzakratowanymoknieiusiłujezajrzećdownętrzaizby,czym
zwracanasiebieuwagępanaIgnacego.
"Tak,tomusibyćPaweł"-myślipanIgnacy.
AleIrjestinnegozdania;zeskakujebowiemzkanapy
izniepokojemwąchadrzwi,jakbyczułkogośobcego.