Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Musiałajednakdużomiędzynimiprzerzucić...Jestpodobno
wymagająca...
-Wcalenieprzerzucała,dlaczegomiałabyprzerzucać?-odparł
Ignacy.-Obejrzałatę...
-Tę?..
-Achciaławziąćtę...
-Ach,tę...-szepnąłWokulski,biorącdorękiportmonetkę.
-Alejaporadziłemjejinną,wtymguście...
-Wieszco,żetojednakjestładnywyrób.
-Tamta,którąjawybrałem,byłajeszczeładniejsza.
-Tabardzomisiępodoba.Wiesz...jawezmę,bomojajuż
nanic...
-Czekaj,znajdęcilepszą-zawołałRzecki.
-Wszystkojedno.Pokażinnetowary,możejeszczecomisię
przyda.
-Spinkimasz?...Krawat,kalosze,parasol...
-Dajmiparasol,no...ikrawat.Samwybierz.Będędziśjedynym
gościemiwdodatkuzapłacęgotówką.
-Bardzodobryzwyczaj-odparłuradowanyRzecki.Prędko
wydobyłkrawatzszufladyiparasolzoknaipodałjeześmiechem
Wokulskiemu.-Postrąceniurabatu-dodał-jakohandlujący,
zapłaciszsiedemrubli.Pysznyparasol...Bagatela...
-Tojużwróćmydociebie-rzekłWokulski.
-Nieobejrzyszsklepu?-spytałIgnacy.
-Ach,comnietoob...
-Nieobchodziciętwójwłasnysklep,takipięknysklep?...
-zdziwiłsięIgnacy.
-Gdzieżznowu,czymożeszprzypuszczać...Alejestemtrochę
zmęczony.
-Słusznie-odparłRzecki.-Coracja,toracja.Więcidźmy.
PozakręcałlampyiprzepuściwszyWokulskiego,zamknąłsklep.
WsieniznowuspotkałichmokryśniegiPawełniosącyobiad.