Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Chcętam-odpowiedziałasuchopannaIzabela.
Odparudnimęczyłosobliwyniepokój,jakiegojużrazdoznała
wżyciu.Będącprzedlatyzagranicąwogrodzieaklimatyzacyjnym,
zobaczyławjednejzklatekogromnegotygrysa,któryspałoparty
okratęwtakisposób,żemuczęśćgłowyijednouchowysunęłosię
nazewnątrz.
WidząctopannaIzabelauczułanieprzepartąchęćpochwycenia
tygrysazaucho.Zapachklatkinapełniałwstrętem,potężnełapy
zwierzęcianieopisanątrwogą,leczmimotoczuła,że-musitygrysa
przynajmniejdotknąćwucho.
Dziwnytenpociągwydałsięjejsamejniebezpiecznyminawet
śmiesznym.Przemogłasięwięciposzładalej;leczpoparuminutach
wróciła.Znowucofnęłasię,przejrzałainneklatki,starałasięoczym
innymmyśleć.Napróżno.Wróciłasięichoćtygrysjużniespał,tylko
mrucząclizałswojestraszliwełapy,pannaIzabelapodbiegładoklatki,
wsunęłarękęi-drżącaiblada-dotknęłatygrysiegoucha.
Wchwilępóźniejwstydziłasięswegoszaleństwa,leczzarazem
czułatogorzkiezadowolenieznaneludziom,którzyusłuchają
wważnejsprawiegłosuinstynktu.
Dziśzbudziłosięwniejpodobnegorodzajupragnienie.
GardziłaWokulskim,sercejejzamierałonasamoprzypuszczenie,
żetenczłowiekmógłzapłacićzasrebrawięcej,niżbyływarte,amimo
toczułanieprzepartypociąg-wejśćdosklepu,spojrzećwoczy
Wokulskiemuizapłacićmuzaparędrobiazgówtymiwłaśnie
pieniędzmi,którepochodziłyodniego.Strachzdejmowałnamyśl
spotkania,leczniewytłumaczonyinstynktpopychał.
NaKrakowskimjużzdalekazobaczyłaszyldznapisem:J.Mincel
iS.Wokulski,aojedendombliżejnowy,jeszczeniewykończony
sklepopięciuoknachfrontu,zlustrzanymiszybami.Zkilku
pracującychprzynimrzemieślnikówirobotnikówjedniodwewnątrz
wycieraliszyby,drudzyzłociliimalowalidrzwiifutryny,inni
umocowywaliprzedoknamiogromnemosiężnebariery.
-Cóżtozasklepbudują?-spytałapannyFlorentyny.
-ChybadlaWokulskiego,bosłyszałam,żewziąłobszerniejszy
lokal.
"Dlamnietensklep!"-pomyślałapannaIzabela,szarpiąc
rękawiczki.