Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
cijeszczedważyczenia”dodała.
Miałajedwabistą,dobrzenawilżonąinaprężonąskórę
szyi.Wyobrażałsobie,jakodciąga,apotemprzerywa
naczyniakrwionośne.Jakodchylajejgłowęnabok,
bykrewwydostałasięzjeszczewiększąswobodązjej
ciała.
Naprawdę?rzuciła.Niemasznicwzanadrzu?
Niemuszęmieć.
Blondynkaprychnęłacicho,apotemprzesunęłapalcem
poobwodzieczaszykieliszka,zktóregopiłabiałewino.
Piotrsięwzdrygnął.
Niepowinnaśtegorobićodezwałsię.
Hm?
Dotykaćmiejsca,zktóregopijesz.
Kobietazerknęłananiegokątemoka,poczymnagle
wsadziłakciukdojegoszklankiiprzysunęłasobie.
Wzięłałykimuoddała.
Nakażdymcentymetrzekwadratowymnaszychrąk
jestmniejwięcejtysiącpięćsetbakteriipowiedział
Langer,patrzącjejwoczy.
Byłyduże,zmieszankąpigmentówwywołującą
nierównomiernerozmieszczeniebarwnikówwtęczówce.
Takzwaneoczymieszanealboprzejściowe.Tebyły
jasne,piwno-zielone.Kołataławnichnieufnośćwobec
świata,aletakżejakieśprzekonanieotym,żeich
posiadaczkajestwstanieporadzićsobiezewszystkim,
cozrzucinaniąlos.
Jakżezłudne.
Piotrprzypatrywałsięimwmilczeniu,wyobrażając
sobie,jakostrysztychnożapowoliwyginarogówkę,
apotemprzebijaiźrenicę,byprzezsoczewkędostać
siędociałaszklistego.
Czylijesteśjednymztych?odezwałasię,wyrywając
gozzamyślenia.
Niebyłjednymzżadnych.Takobietaniemiałajednak