Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZ​DZIAŁ1
1992
Dla​czegoniemo​żemyiśćsame?
Je​ste​śmyjużduże!
Niktniejestzaduży,bysięustrzecwiedźmy
odparłaprababciatonemnieznoszącymsprzeciwu.
Ściemniasię,apozmrokunigdyniejestbezpieczniedla
ma​łychdziew​czy​nek.
Sylwiaspojrzałatrwożliwienasiostrę.Zawszepierwsza
miękłapodwpływem„strasznych”opowieści.Sara
jed​nakniedałasięzbyćbyleczym.
Ciąglemówisz:wiedźma,wiedźma!Chcęwiedzieć,
coonata​kiegorobi!
Zjadaniegrzecznedzieci,topewneodparłababcia
całkowiciepoważnymtonem.Weszławłaśniedopokoju
iodrazuzauważyła,żejedenzestojącychnakredensie
kwiatkówmasuchąziemię.Zachwilębędzie
wie​czo​rynka.Chce​cieprze​ga​pić?
Alemiałyśmyiśćnapoziomki...Sarapoczuła,
żebab​cianiedasięubła​gać.Obie​ca​ły​ścienam!
Pójdziemy,alejutro.ZMarzenąiMirkiem.Oniteż
pójdą.
Iwtedywiedźmanasniezłapie?spytałaSara
zaczepnie.Sylwiaspojrzałazpodziwemnastarszą
sio​strę.
Nie,bobędziejasno,aonanajwiększąmoc
mawnocy.
Sarazapamiętałatesłowa.Alepotemzrozumiała,
żeprababcia,zazwyczajwszystkowiedzącaiznająca
od​po​wie​dzinakażdepy​ta​nie,my​liłasięcał​ko​wi​cie.
***