Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ztrudemwstajączpodłogi.Kiedyśstruchlałazestrachu,
terazczułam,żeotowkońcusięgnęłamdnaijedyna
drogaprowadziłazpowrotemwgóręalbonadrugą
stronę.Niemiałamwłaściwiejużnicdostracenia.
Antoniowybuchnąłzimnymśmiechem,którykiedyś
przyprawiałmnieolodowateciarki.Usłyszałamstuknięcie
odkładanejnablatbroniiszelestmateriałupodwijanych
rękawów.
–Skorojestemdlaciebieażtakimbalastem,tosię
poprostuzemnąrozwiedź.–Matkamogłabybyćdumna
ztegojadowitegosyku.
PotymoświadczeniuAntoniozamarłwpółkroku
inachwilęzapadłamiędzynamidzwoniącawuszach
cisza.Cisza,któranigdyniezwiastowałaniczego
dobrego.
–Możeszpowtórzyć?–GłosAntoniawbijałsięwmój
mózgzsiłąrozpędzonegopociągu.–Chceszrozwodu?
–Wtedypoczułampierwszeuderzeniepięściwtwarz.
–Chceszodejść?Animisięśninatopozwolić.Jesteś
mojąwłasnościąinigdysięodemnienieuwolnisz.
Kolejneciosyspadałynamniejedenpodrugim
zzimnąprecyzją,ażwkońcustraciłamrachubę.
TymczasemAntonioniezamierzałpoprzestać
napięściach.Gdysiępotknęłamiupadłamnapodłogę,
czułam,jakczubekjegobutastykasięzmoimbrzuchem,
imimowolniekrzyknęłamzbólu.Tenkrzyknie
przypominałwogóleodgłosu,którymógłbywydać
człowiek–byłraczejjakskowytdzikiego,katowanego
zwierzęcia.Alenawetoncichłwrazznarastającym
bólem,natyleobezwładniającym,żekażdykolejnycios