Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niekręcisięwokółustrojonejchoinki,prezentówikolęd.
—No,ale…
Wtymmomencierozległsiędzwonektelefonu.
—Halo?—rzuciłaJadwigadosłuchawki.—Halo?
—powtórzyła.
—Panicórkajestbezpieczna,nieszukajciejej…
—powiedziałmęskigłos.
—Jaktobezpieczna?Gdzieonaterazjest?—Jadwiga
spanikowała.Sercezaczęłojejbićjakoszalałe.
—Nieszukajciejej—syknąłtamtenktoś.
Podkobietąugięłysięnogi.Wustachmomentalniejej
zaschło.Bezpieczna?Jakto?
—Gdzieonajest?—spytałanajednymwydechu.
Bip,bip…Mężczyznapodrugiejstroniesięrozłączył.
Jadwigaweszładopokojubladajakściana.
Przytrzymałasięfutryny,bomiaławrażenie,żezaraz
upadnie.
—Cosięstało?—zapytałjąMaciek,podnoszącsię
zkanapy.
—A…Amelia…Ona…—Jadwigasięrozpłakała.
Maciekpodszedłdożonyichwyciłjązaramiona.
—CozAmelią?—WjegogłosieJadwigawyczuła
przerażenie.
—Dzwoniłjakiśchłopak…Że…ŻeAmeliamasię
dobrzeiżebyśmyjejnieszukali.
—Alejakto?!Dlaczego?Oczymty,docholery,
mówisz?!
Jadwigasamanierozumiałaswoichsłów.Pamiętała
natomiast,żespojrzaławokno.Nadworzepadałdeszcz
ześniegiem.Iwtedypomyślałaochoince.Otej
pieprzonejżywejchoince,przyktórejtakupierałasięjej
córka.