Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PROLOG
Musiałemwswoimżyciuwydobywaćsięzwielumatni,
aletaprzebijawszystkie.
Opieramsięościanęnapierwszympiętrzepustego
stoczniowegomagazynu.Opieramsięościanę,bochyba
inaczejniewstanę.Próbujęsobieprzypomnieć,czy
wdolnejlewejczęścibrzucha,tużnadbiodrem,sąjakieś
ważnenarządywewnętrzne.Staramsięprzywołać
wpamięcirysunkianatomicznezwszystkich
przewertowanychzamłoduencyklopedii,bojeślitam
wdolesąjakieśistotnenarządy,towzasadziejestem
udupiony.
Opieramsięościanępustegostoczniowegomagazynu,
usiłującprzywołaćwpamięcirysunkianatomiczne,atrzy
metryprzedemnąleżynaziemikobieta.Niemuszęsobie
przypominaćżadnychencyklopediizdzieciństwa,żeby
wiedzieć,żewczaszcemieścisięjedenznajważniejszych
narządów,choćprzezostatnieczterytygodniezeswojego
nierobiłemzbytwielkiegoużytku.Takczyinaczej,leżącej
napodłodzekobieciezostałoniewieleczaszki,atwarzy
niemajużwogóle.Aszkoda,bobyłatopięknatwarz.
Naprawdępiękna.Obokkobietybeztwarzyleżyduża
płóciennatorba,zktórejporzuceniunabrudnąpodłogę
wysypałasiępołowazawartości,absurdalniedużo
używanychbanknotówowysokichnominałach.