Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zaledwie,ajużdwukrotniewiększyodkota.Zarok
będziejakmatka,pręgiściemniejąmunagrzbiecie
ifutromiędzynimibędzieodbijałoczerwonawym
zło​tem,anapiersiibo​kachsre​brzy​ście.
Zaszumiałowgórze.Słońceskryłosięnachwilę,
rzu​ca​jącwdółskrzy​dlatywielkicień.
Tygrysicaniespiesznieuniosłałebtosąsiad,orłosęp
bro​daty,wy​ru​szyłjakcoranowob​lotre​wiru.
Odprowadziłagowzrokiem.Leciałwtymsamym
kie​runku,gdziesięwnocypa​liło.
Nieruszającskrzydłami,szybowałzawrotnie,tylkolotki
furkotałyzgłośnymszelestem,iszczytydzikie,
szczerbateodpływaływtył,ponichmchyskrzącesię
jeszczeszronem,adalejfalowałajużzieleńbezmierna,
gdzieniegdziepoprzerzynanakorytempotokówirzek,
mieniącasięwszystkimiodcieniami.Ciemna,uboga
zieleńwysokogórskiejkosodrzewiny,niecożywsza
modrzewiaisosny,soczystacedru,orzechaidębu,
ja​snajo​dły,brzozy,kor​kowca...
Drzewaiglaste,liściaste,drzewapółnocyipołudnia
zeszłysiętutajwprzedziwnejmieszaninie,tworząc
rozchełstaną,szumiącąnasetkikilometrówtajgę
man​dżur​ską,w
szu-hai
[3](I),popol​sku:Le​śneMo​rze...
Rozpostartywdwuipółmetrowymsięguskrzydeł,
orłosępwisiałnadtymmorzem,naduciekającąspod
niegopanoramąlasów,górirzek.Żółtawobiałagłowa,
niecowyciągniętaiprzechylona,zhakowatymdziobem,
celowaławsamocentrumzgliszcznagołym,
oskro​ba​nymztajgipa​gó​rzu.
Wczorajjeszczestałatuniewielkazagroda.Mieszkał
człowiekzeswojąkobietą.Byłamała,niegroźna,starego
natomiastorłosępunikał.Widywał,cotenrobi
zcietrzewiaminamszarach,zkozicaminagórskich