Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
gdyojciecwskazał:„Uważaj,zarazsfrunie...”.Itak
samojakwtedyzwisłaterazgłowąwdół.Wyciągnęła
przedniełapkidonurkowania,napinającprzeponę
pobokach.Rozpłaszczyłasięnakształtliściaklonowego
imiękko,lotemszybującymśmignęłanadrugąstronę
po​lanki.Sza​ro​burycień...Prze​mknąłjakwspo​mnie​nie.
Ał​su​fjewzfanzyza​wo​łał:
Wi​tia!
Trzebabyłowra​caćdośrodka.
Nieśpi​cie,PawleLwo​wi​czu?
Jakietamspanie...Piecze.Dźwignąłsięnałokciach,
stęknął.Pancerz,niekoszula...Możebyśtak,bratku,
wodyza​grzałitestrupyspró​bo​wałja​kośod​mo​czyć?
Za​razprzy​niosę.
Wkąciestałydwawiklinowekoszewkształciekonwi,
uszczelnioneglinązkrwiązwierzęcą.Wjednymzostało
jesz​czetro​chęolejuso​jo​wego,drugibyłpu​sty.
Stromąścieżynkązszedłpowodęnaskalisty,dogrobli
podobnypróg,dowyrwy,nadktórąJuprzerzucił
olbrzymiejodły,łączącobabrzegi.OdnogaMutanciangu
uchodziławąskimlejempodtenmostekiwkłębach
roz​py​lo​nychbry​zgów,zhu​kiemwo​do​grz​motuwa​liławdół
nadrugipróg,stamtądjeszczeraz,bysięrozlać
nareszciespokojnieipłytkoporumowiukamieni
le​żą​cychpo​ko​tem.
MójzłociutkipowitałgoAłsufjewczyniematam
cze​gośdożar​cia?
Półleżąc,ruchemgłowywskazałnaprzykryte
desz​czuł​kamipniakipodścianą.
Pniebyływśrodkuwydrążonenazapasy:mąkę,bób
igaolan.Zżerdzipodpowałązwisałyrzemykowatepaski
su​szo​negomięsaiwiązkaczosnku.