Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
Jeżeliktośbymikiedyśpowiedział,żeporódsiłami
naturytopikuś,tojakomłoda,niedoświadczona
dziewczynauwierzyłabymmunasłowo.Jakokobieta,
któraurodziładziecko,zupełniebymsięztym
stwierdzeniemniezgodziła.
Chociażwydawałomisię,żebyłamnatowszystko
gotowaiwyedukowanaprzezprywatnąpołożną,
torzeczywistośćmniezaskoczyła.Wodyodeszły
miwnocy,kiedysmaczniespałam,przezcowydawało
misię,żezesikałamsiędołóżka.
KiedyrazemzWilliamempojechaliśmydoszpitala,
kardiotokograf,którymazazadaniebadaćtętnodziecka
iwykazywaćskurcze,niewykazywałich.Doranabyliśmy
zestresowanidogranicmożliwości,alenaszsynniebył
jeszczegotowynato,abyopuścićmojeciało.
Męczyłamsięwięcztymicholerniebolesnymi
skurczamipółdnia,alenaszczęścieWilliamimojamatka
przezcałyczasbylirazemzemną.
Gdywkońcudoszłodorozwiązania,Williamniezaglądał
pomiędzymojenogi,choćznałmniewtamtychrejonach
bardzodobrze.Zadużonaczytałamsię,jaktofaceci,
widzącporód,zrażalisiędoswoichkobiet,czując
obrzydzenie.Niewiedziałam,czytoprawda,alewolałam
nieryzykować.
Wiedziałam,żeWilloglądałwswoimżyciucałąmasę
flakówwalającychsiępodjegonogami,alejabyłamjego
żonąinamniemógłzareagowaćinaczej.Onnaszczęście
grzeczniespełniłmojąprośbęisiedziałnafoteluobok
mojegołóżka,trzymającmniemocnozadłoń.Nie
przeklinałaminiegroziłammutakjaknafilmach,