Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zupełnieinaczejniżwtedy,gdywidzieliśmysięporaz
ostatni!
–Cóż,minęłotrochęlat.Wmiędzyczasiezdążyłem
owdowieć...–odpowiedziałdoktorHanzelichrząknął
nerwowo.–Pozatymkażdemuzczasemprzybywa
zmarszczekisiwychwłosów–dopowiedziałispuścił
wzrok,czującsięjakbyodrobinęniepewnie.
–Ależ,miałamnamyślizupełniecoinnego!–Róża
zaśmiałasięserdecznie,lustrującjeszczerazjegoubiór.
Dotychczasznanybyłztego,żenieprzywiązywał
zbytniejwagidostrojów–częstonosiłstare
iprzechodzoneubrania,naogółcałkowicieniemodne.
Wdniudzisiejszymwyglądałwyjątkowoodświętnie
iprzystojnie.ZaskoczonyFryderykrzucałmuukradkowe
spojrzenia.
–Czyrodzinawezwałapanazmojegopowodu?
–spytałniespodziewanie,awjegooczachzapaliłysię
iskrygniewu.
Przedlaty,gdyumojegobratapojawiłysięproblemy
zdrowotne,towłaśniedoktorHanzelzająłsięjego
leczeniem.
–Cóż,możebyłemostatniotrochępobudzony,ale
czujęsięnaprawdęwyśmienicie!–zapewniałgościa.
–PrzybyłemzaproszonyprzezpaniąvonSchiller
–wyjąkałdoktorHanzel,awszyscyspojrzelinaRóżę.
Gdytozauważył,szybkosprostował:
–Toznaczy,miałemnamyślipaniąLilię
–topowiedziawszy,zzażenowaniempodrapałsię
pogłowie.
Niezręcznąciszęprzerwałojciec.
–Jakżemiłojestnampanapodejmowaćwnaszych