Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
beztroskiletargiwyrwałyAgnieszkęzpółsnu.Wiszącyw
powietrzuupałzachęcałdoszukaniaorzeźwieniawwodzie.
Agnieszkaprzezchwilęzastanawiałasięcozrobićz
kosmetyczką,wktórejznajdowałysiękluczeodkwateryi
niewielkailośćpieniędzy.
-Przepraszam,czymogłabypaniprzypilnowaćprzez
chwilęmojątorebkę?-zwróciłasiędokobietyleżącejobok.
-Niestety,zachwilęwracamdodomu.Alez
pilnowaniemrzeczyniemaproblemu.Proszętamspojrzeć.-
kobietawskazaławkierunkuchłopcasiedzącegona
drewnianejskrzyniniedalekowejścianaplażę.
-Marektosolidnafirma.Przechowakażdydepozytze
stuprocentowągwarancją.Wszyscykorzystajązjegousług.
-Dziękuję.Wtakimraziejarównieżskorzystam.
Agnieszkapodeszładowskazanegochłopca.Ztyłuna
płociewyrysowanykredąnapisogłaszał-„Przechowalnia-
2sztuka”
-Dzieńdobry.Mamdoprzechowaniatorebkę.
Chłopieckiwnągłowąirękąwskazałnanapis.
-Płatnezgóry?-wyjęłamonetęiwsunęław
nadstawionądłoń.
Mareknieodzywającsięanisłowemodebrałtorebkęi
otworzyłsolidnąkłódkęzamykającąskrzynię.Skrzynia
wewnątrzpodzielonabyłanaszeregponumerowanych
przegród.Torebkawylądowaławjednejznichachłopiec
Str.9