Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
potrzebowali.
4
Kajapostawiłaswojevolvonieopodalszkoły,apotem
zerknęławlusterkonazatrzymującąsięzaniąstarą
hondę.Bordowekombinijakniepasowałododość
przystojnegoipociągającozaniedbanegomężczyzny
wskórzanejkurtce.Możerzeczywiścieniebyłmateriałem
naojcaroku,aletrzebamubyłooddać,żesamochód
wybrałzmyśląodzieciach.
Pochwilipodeszlirazempodszkołęisięrozejrzeli.
–Jestjeszczekwadransdokońcalekcji–oznajmiła
Burza.
–Idealnie.Muszęjeszczeodebraćdiablicęmniejszą
ześwietlicy.
Skinęłagłowąiwskazałamudrzwi,aleZaorskisięnie
ruszył.
–Cojest?–spytała.–Niepamiętaszdrogi?
–Niespecjalnie.Traumazdzieciństwakazała
miwymazaćcałytenokreszpamięci.
–Jakatrauma?
–Niewiem–przyznał,otwierającjejdrzwi.–Ale
napewnojakaśzatoodpowiada.
Właściwienawetbyjejtoniezdziwiło.Woczach
Zaorskiegobyłjakiśnieustępliwyból,któryczasem
rozlewałsięnacałątwarz.Zmarszczkimimiczneilekko
opadniętekącikiustwyraźniegopodkreślały.
–Długojesteściesami?–zapytałaBurzyńska,ruszając
kuświetlicy.
–Dwalata.
–Acozmatkądziewczynek?
–Odeszła.
Jegogłosbyłtakwyzutyzemocji,żetrudnobyło