Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
więcobojeodchrząknęliiwyprostowalisięniczymdwójka
uczniakówprzedodpowiedzią,doktórejsięnie
przygotowali.Matematyczkapodniosławzrokdopiero
pochwili.
Poruszyłasięnerwowo,jakbyprzebudzałasięzesnu,
ipołożyłakartkęnabiurku.Potempostukaławnią
palcem.
–Wydajemisię,żecośwtymjest–oznajmiła.
–Toznaczy?–spytałaKaja.
–Życiowaprawda–wtrąciłZaorski.–Światcałyczas
umiera,amy…
–Mamnamyślito,żetenwierszprzypominahaiku.
Burzyńskaniewiedziałanatentematprzesadniedużo.
Kojarzyłajedynie,żetojapońskiewiersze,wpewien
sposóbłączącepoezjęzmatematyką.Utworydzielono
nakilkaczęści,akażdamiałamiećokreślonąliczbę
sylab.
Nigdyniewidziała,byojciecinteresowałsiętakimi
rzeczami.Niewspominającjużotym,żemiałbysamcoś
podobnegoułożyć.
–Tradycyjnietakiwierszskładasięzsiedemnastusylab
–odezwałasięmatematyczka.–Matrzywersety,kolejno
popięć,siedemipięćsylab.Tomiwyglądanacoś
podobnego.
–Cokonkretnie?–drążyłaKaja.
–Cóż…spójrzciesami–odparłakobietaiwskazała
pierwszywers.–Tujestjednasylaba,wdrugimteżjedna,
wtrzecimmamydwie,wczwartympięć…ostatnijest
dośćdziwny.Ażczternaściesylab.
Burzyńskanamomentwstrzymałaoddech.Wgłosie
nauczycielkizabrzmiałanuta,którakazałasądzić,
żewydałojejsiętointrygujące.Azatemmożefaktycznie
trafilinacoś,coprzygotowałojciec.
–Spotkałasiępaniztakąodmianą?–zapytałSeweryn.
–Nie,aleniejestemspecjalistkąod…