Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
whotelumateriałówipopołudniuwybrałamsię
domiasta,bywreszcienaspokojniezapoznaćsię
zeświatem,doktóregoprzybyłam.Hotelznajdowałsię
niezbytdalekoodlotniskawnowejczęściaglomeracji,
któraniewieleróżniłasięwtejczęściodkażdego
dużego,nowoczesnegomiastawEuropie.
Zdecydowałamzatemudaćsiędostarej,zabytkowej
dzielnicy.Wierzącwochronnąmocamuletu,nie
odczuwałamstrachuipieszoposzłamdonajbliższej
stacjimetra.Pokrótkiej,kilkunastominutowejjeździe
wysiadłamnaskrajustaregomiasta.
Przedemnąukazałsięzachowanyfragmentstarych
murówmiejskichzwysokąbasztą,strzegącąwejścia
dowewnątrz.Bardzodługoczekałamnazieloneświatło
przyprzejściudlapieszych,przecinającymruchliwą
dwujezdniowąulicę,którąjechałylicznesamochody
aśrodkiempoprowadzonowydzielonetorowisko
tramwajowe.Wkońcuprzeszłamnadrugąstronę
iweszłamdonajstarszej,historycznejczęścimiasta.
Znalaamsięwświecieskich,brukowanych
uliczek,zabudowanychniskimi,starymidomami.
Większośćbyłamurowana,aleodczasudoczasu
trafiałosięjeszczedomostwowykonanezdrewnianych,
poczerniałychzestarościbali.Taczęśćmiasta
nastawionabyłanaturystów.Niemalwkażdymdomu
znajdowałsięsklepiklubwarsztat,wytwarzający
lokalnerękodzieła,chętniewidaćkupowane
wcharakterzepamiątek.Liczneteżbyłymniejsze
iwiększebary,kawiarnieirestauracje.
Spojrzałampodnoginaulicę.Jejpowierzchniabyła