Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
sięposkałach,szukającślimaków,bysięratowaćodśmiercigłodowej.
Spotykałsięzdzikusaminapodzwrotnikowychwybrzeżach,uspokajał
buntyiwmałejłódeczcerzuconejnałaskęoceanupodtrzymywał
naduchuzrozpaczonychtowarzyszy.Zawszebyłwzoremczłowieka
oddanegoswymobowiązkom,zawszeniewzruszonyjakbohater
wksiążce.
Cośsięstałonagórze.Lećmy!
Zerwałsię.Chłopcyciągnęlidrabiny.Nagórzesłychaćbyło
bieganinęikrzyki,agdywylazłprzezotwórstanąłjakskamieniały.
Byłzmierzchzimowegodnia.Odpołudniawiatrwzmógłsię,
zatrzymującruchnarzece,terazwyłwstrasznymhuraganie,
awybuchyjegosprawiaływrażeniewystrzałówarmatnich.Deszczlał
całymistrugami,któretowisiaływpowietrzu,towiatrempchnięte
rozsuwałysię;wtakiejotochwiliJimdojrzałmałestatkiprzybrzegu
ciskanefalami,olbrzymiegmachyniewyraźnierysującesię
nawybrzeżu,szerokiełodziepromoweszarpiącesięnakotwicach,
pomostypodrzucanewgóręizalewanepianąwodną.Nowytuman
zakryłtowszystko.Powietrzeprzepełnionebyłolecącąwodą.Byłjakiś
śmiałycelwtymwichrze,jakaśwściekłastanowczośćwjegowrzeniu,
wtymbrutalnymrozhukaniuniebaiziemi,którezdawałosięzwracać
przeciwniemuizaparłomudechzprzerażenia.Stałnieporuszony.
Zdawałomusię,żejestporwanywjakiświr.
Popchniętogo.„Śpieszciesię,dołodzi!”ktośkrzyknął.Mali
marynarzeprzebiegliobokniego.Jedenzkutrówpływającychzwykle
wzdłużwybrzeży,szukającschronienia,wpadłnastatekstojący
nakotwicy,aktóryśzokrętowychinstruktorówdostrzegłwypadek.
Gromadachłopakówwgramoliłasięnareling[1]iskupiłasię
użurawikówszalupowych.„Zderzyłysięstatki.Akuratprzednami.
PanSimonstowidział!”.Nowepchnięcia,Jimzatoczyłsię
dostermasztuischwyciłsięzajakąślinę.Starystatekszkolny,
przymocowanydopali,zadrgałcałymciałem,łagodniechylącswój