Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zasiadałsłuchającyzzainteresowaniemBuddy,apo
prawejodnalazłzapatrzonegowscenępoznanegowcze-
śniejurzędnika,któregożylastadłońnadaltrzymała
przeźroczystydługopis.
Wcentrumarenyustawionojedenaściekrzeseł,
agrupadostojniewyglądających,przeźroczystychosob-
nikówchaotyczniepróbowałaodszukaćprzypisaneim
miejsca.Wiesławowikojarzyłosiętozpoczątkiemkaż-
degowesela,najakimbył,abyłnawielu,częstonawet
niezaproszony.
–Uff,jeszczesięniezaczęło.Zdążyliśmy.–Buddy
odetchnąłzulgą.
–Cosięniezaczęło?Ijakmysiętutakrychłoznaleź-
li?–spytałbyływójt,niesilącsięnawetnasceniczny
szept.
–Posiedzeniesztabukryzysowego.Zarazsięzacznie.
–Tosąjakieśhece!Pięknieśsięzaprzegranąwwy-
borachodegrał,Marian!Niewiem,jakichżeśmicapie
tabletekdogorzałynawrzucał,żeterazprzeźroczyste
ludkiwidzę,alejakcięinodorwę,pacaniejeden,toci
nogizdupypowyrywam.Myślałeś,żeniewidziałem,
jakżeśumniewgabinecieostatnimrazemprzybarku
majstrował.Niechnojaciętylkowewsispotkam!
–Szszsz…–uciszałWiesławaniematerialnyjegomość
zrzęduwyżej.–Proszęospokój,powagasytuacjitego
wymaga.
–Nopięknie.Terazludkiteżmniewidzą–mruknął
dosiebiepodnosemWiesławiodwróciłsięwstronę
współwidza.
Kiedytozrobił,zobaczyłzasobąrzędyprzeźroczys-
tychsylwetek,pnącesiępowznoszącyłagodnymłu-
7