Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jakzarazniezagłosujemy,tojateżwyjdę–zagroził
Kolumb.
–Jabymchciałamiećtojużzasobą.Nudzimisię.
–Kleopatramarację.ZgadzamsięzKleopatrą.–
NiemalodruchowozgodziłsięAleksander,choćjego
wzrokrównocześnieprzyciągnęłygęste,rudelokiKo-
lumba.
–Och,
putain
!–PrzekleństwowustachNapoleona
wybrzmiałozaskakującołagodnie.
–Weźmiektośtensandał?–domagałsięLeonidas,
choćsamniemiałzamiaruruszyćsięzkrzesła.
–Sambądźzmianą,którąpragnieszujrzećwświecie.
–Zamknijsię,Gandhi.
Różnicazdańwynikającazbezprecedensowejsytua-
cjiniepozwalałapozostałymczłonkomRadydojśćdo
porozumienianatyledługo,żewidowniarównieżza-
częłaprzejawiaćoznakiniepokoju.
–Aniemogąseinnegochłopanaszybkodobrać?–
zapytałBuddy’egoWiesław.
Urzędnikobróciłsięwichstronęzirytacją.
–Radatobardzoskrupulatniewyselekcjonowane
zgromadzenie.Prezesdługimimiesiącami,aczasem
nawetilatami,rozpatrujenominacje.Niemożnatakpo
prostu…
–PaniePrezesie!–wykrzyczałztrybunurzędnik,rzu-
cającnaziemiędługopis.–Zgłaszamkandydaturęnie-
jakiegoWiesławaPigwynauzupełniającegoczłonka
RadyGłównej.Jakowieloletnipracownikbiuraprzyjęć
chciałbymwyrazićswojąprofesjonalnąopinię,żepan
Wiesławspełniawszystkienależytekryteriaiwymogi,
zarównoprawne,jakietyczne,dotyczącepotencjal-
23