Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PiotrMrokRW2010
Lubelskamaskarakotempodwórkowym
1.
Zabawne.Dopierotamtegodniauświadomiłemsobie,żewnętrzerestauracjinUlice
miasta”,przylegającejdoLubelskiejBramyKrakowskiej,wystylizowanezostałona
przytulnąuliczkęstaregomiasta.Ześciannagościspoglądałyoknakamieniczek
zfirankami,witryny:sklepukolonialnego,cukierni,fryzjera.Czasem,pogrążeni
wnieistotnychdetalach,niezauważamyrzeczyoczywistychizapominamyotym,co
ważne.
-Itylkopotomnietuściągnąłeś?-zapytałMarek,mójstarszybrat,wpatrując
sięwdnokufla,którezbezlitosnąszczerościąoznajmiło,żezłocistytrunekwłaśnie
sięskończył.
-Aha-odpowiedziałem,omalniedławiącsiępierogiemzbobem.Uwielbiam
bób,więczrozumiałe,żejadłemłapczywie.Wyglądałemzapewnejakzadowolony
chomik,którynapchałsobiepoliczkipysznościamiinajchętniejposzedłbyjużspać.
-ChceszwycyganićodemnietrzytysiącezłotychnastrójszturmowcazeStar
Wars,żebyprzyjęliciędodziecinnegoklubu?
-PięćsetpierwszyLegiontoelita.Mająsurowezasadyodnośnieprzyjmowania
nowychczłonków.Kandydatmusimiećstrójmożliwienajbardziejpodobnydo
filmowego.Niedopuszczalnenawetróżnicewodcieniachkolorów.
Natalerzuzostałyjeszczedwapierogi.Przezchwilęzpietyzmemcelowałem
wjednegowidelcem.Szkoda,żetojużprawiekoniec,pomyślałem.Zamówiłbym
jeszczejednąporcję,aleniemiałemwięcejpieniędzy.Nadziałemprzedostatnie
trofeumtakmocno,żemetalowyząbzazgrzytałotalerz.Zamruczałem.Mojego
zadowolenianiepodzielałakelnerkaobsługującasąsiednistolik.Zmierzyłamnie
karcącymspojrzeniem,jakbymwłaśniezjadałjejkotaipopijałzłotąrybką.
-Młody,jaczasempoważniesięzastanawiam,czymynaprawdęmamy
wspólnąmatkę-tomówiąc,bratzgracjądrwalawalnąłkuflemoblat.
4