Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
PiotrMrokRW2010
Lubelskamaskarakotempodwórkowym
-Tożadendowód,weśnienietakiebzdurywydająsięrealne-powiedziałem
zprzekonaniemwgłosie.-Kiedyśobudziłemsięiposzedłemdoubikacji,aletam
okazałosię,żenadalleżęwłóżku.Więcznówsięzwlokłem,ponowniestanąłemnad
klopem,itoznówokazałosięsnem.Gdyporaztrzecidotarłemdoświątynidumania,
byłempewien,żetymrazemtodziejesięnaprawdę.Jednakdopierozapiątymrazem
rzeczywiścieudałomisięobudzić.
-Ajakąmaszpewność,żekiedykolwieksięobudziłeś?-zapytałaMaria.-Jak
odróżniaszsenodjawy?
-Weśnie...-zacząłem,alenickonkretnegonieprzychodziłomidogłowy;co
więcejrozgorzaławniejniezłabitwamyśli.Czygdybymśnił,tomógłbymwątpić
wcokolwiek,zastanawiaćsiętakintensywnie?Aleprzecieżoninieistnieją.Znaczy,
realnienieistnieją.Cóżtojestrealność?Przecieżnajawieniepalisięnigdzieżadna
lampkaznapisem:nUwaga.Rzeczywistość”.Ajeśliwszystkojestsnem,alboco
gorsza,wszystkojestrzeczywiste?
Obawypowróciłyniczymsępy,którekrążąnadczłowiekiemprzemierzającym
pustyniębezjednegobukłakawody.Przepraszam,czymógłbynampanpowiedzieć
-pytajedenznich,lądująctużprzedgościemczołgającymsiępopiasku-kiedypan
zamierzazdechnąć,boniewiemy,czyopłacasięczekać.Zatamtąwydmąponoć
padłwielbłąd.Rozumiepan?
Kurde,czynaprawdęśnię?
-Kiedyściwkopię,neandertalu-odezwałsięHansipopatrzyłmściwym
wzrokiemnaAndrzeja.-Prawiemniezabiłeś,kretynie.
-Niezaczynaj,tonieoberwiesz-skwitowałaMaria.-Ostatnirazciratuję
skórę,samaniewiemzresztąpoco.
-Pierdolsięrazemzeswoimmiłosierdziem,siostrunio-warknąłHans.
Podniósłnóżzpodłogiischowałdocholewkioficerskiegobuta.
31