Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Niebędęcimówił,żeonteżniedawałszans
swoim…–przygryzłdolnąwargę.–Wkońcu…
–Dajspokój–przerwałem.–Możekiedyśbędętego
żałował,możegdybytenświatbyłtrochęinny,
żałowałbymjużwtejchwili,aleterazniemusisz
mipomagać.Lepiej…–umilkłemichwyciłemszklankę,
byzyskaćparęsekundnawymyślenieinnego
zakończeniazdania.
–Lepiejprzejdźmydokonkretów,co?–uśmiechnąłsię
samymiwargami.
Skinąłemgłową,choćniebyłempewien,czymoje
zakończenie:„Lepiejzajmijsięsobą,bokiepsko
wyglądasz”niebyłobymimowszystkobardziej
eleganckie.Millermanwstałipodszedłdoograniczającej
zjednejstronyekrankolumnyregału,wróciłtrzymając
wrękużółtąkartędoelektronicznychprzelewów.
Potrząsnąłniąwpowietrzu.
–Zakurzyłasiętrochę–powiedziałinagle
poczerwieniał.–Przepraszam…
–Niewygłupiajsię–podniosłemrękęidodałem:
–Jesteśmiwiniendwanaścietysięcy.Tylekosztowało
dotarciedoinformacjiicynk.
–Umówiliśmysięinaczej.–Zrobiłdwakrokiipołożył
kartęprzedemną.
Wziąłemjąiprzyłożyłemdoswojegoportfela.Saldo
nakarcieopiewałonastopięćdziesiąttysięcy.Przelałem
naswojekontodwanaściekawałków,akartęrzuciłem
nastolik.Plasnęłaispadłanapodłogę,ależadnemuznas
nieprzyszłodogłowyruszyćsię,abyjąpodnieść.
–Wycofałemsięzinteresów–powiedziałGeorge.
–Sprzedałemswojeudziały.Niemamnicdoroboty.
–Patrzyłnamnie,ajapracowiciebełtałemresztkę
whiskynadnieszklaneczki.–Rozmyślam.Półrokutemu,
gdyChinagliazabiłMoirę,gdyzostaliśmybezcórki,
rozpaczałem.KiedyLenapopełniłasamobójstwo,
zapragnąłemzemsty.Terazsiętylkozastanawiam.