Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
buntu,wjakiejokazałsięnadRenemiprzezTuryngięnacałeszerzył
sięNiemcy.
Dowszystkichdiabłów,przestańżeżjuż!przerwałwreszcie
zezłościąDoktor.Długojeszczetrwogąifałszywymiwnioskami
będzieszwystępowałprzeciwsprawieBożej,długożimniechcesz
wgłowieprzewracać?Chłopiniemogąbyćiniebędąpokonaniich
sprawajestsprawiedliwąiwszystkieoszczepyksiążątniezagaszą
ognia,którysięrozpalił!Tak,tojestówogień,którywywołałem
znieba,abyzniszczyćwszystkieklasztoryitwierdzeantychrysta.Ha!
Bardzobyłbymograniczonym,gdybymdlatwoichprzepowiedni
zerwałzchłopami,wktórychmamsprzymierzeńcówwwalce
zpapiestwem.11
Filipbyłzanadtoprzebiegły,abymiałjakiekolwiekjeszczeczynić
uwagi,którebyDoktoracorazwięcejobruszały.Myślałnadtym,
jakbyrozgniewanegoułagodzić,cowcaleniełatwąbyłorzeczą,oczym
wiedziałzdoświadczenia.Myśliteprzerwałymujakieśdzikie,
pomieszanekrzyki,któregozdalekadochodziły.Razzdawałosię,
żeprzezgęstegałęziedrzewprzedzierałysięgłosyludzkie,toznowu
huczałowlesie,jakbyrykrozmaitychzwierząt,aimdalejpodróżni
jechali,tymwyraźniejszestawałysięgłosy.
Zdajesię,jakobydiabełtrzodypogórachprzepędzałodezwałsię
Doktor.
Tojakieśpiekielnekrzyki!...
Jakieśdziwneuczucietrwogiopanowałoobudwóch,boiszczęk
bronidałsięsłyszeć,wktórejDoktor,mimowypowiedzianych
codopierowzapalezasad,niebardzosobiepodobał.
Dalekojeszczedozamku,Filipie?pytałłagodnie.
ZezdziwieniemspojrzałFilipnatowarzysza,bojeszczecałydzień
drogimieliprzedsobą.Alezamilczałotym,gdyżwyjawiwszy
prawdę,niebyłbywcalepodniósłodwagiDoktora,który,nieczekając
odpowiedzi,mówiłtrwożliwie:
Diabelnezaślepienie,iżeśmysiebienatakieniebezpieczeństwo
narazili.Nieuwierzysz,jakwszyscyzwolennicypapieżanawszystkich
drogachiścieżkachmnieścigają,ba,nawetzatruliambonyikielichy,
abymnie,biednego,zgubić(MarcinLuterniepotrzebnietegosięlękał,
skorozambonąiołtarzemoddawnazerwał).Wnieszczęśliwej
godziniepostanowiłemwyjechaćnaprzeciwKasizływstęp
domałżeństwa.
NielękajciesiępocieszałFilip.JesteściepodopiekąBoga,