Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
-Pocóżmielibyśmywtedydociebieprzychodzić?-spytałHubert.-
Powiedzmysobieotwarcie:twojaśmierćjestocałąskalębardziejspektakularna.Czy
tegonierozumiesz?
-Stary,tyjesteśwsamraz-dodałRysio,którymiałmiękkieserceimęczyłsię
terazrazemzemną.
-Posłuchajmnie,Hubert.Nigdynieingerowałemwfunkcjonowanienaszego
organizmuartystycznego.Dowaszychspraw,sprawudręczonejopozycjiwnikogo
nieobchodzącymkraju,dotychwaszychsprawtakżenigdysięniewtrącałem.Ale
terazmuszęcipowiedzieć,cootymmyślę.Wyhodowaliściegłuchychiślepych
demiurgów.Takich,którzywcudownymartystycznymuniesieniu,produkującpiękną
sztukęuniwersalną,niezauważalianinasczołgającychsięwbłocie,anicodziennej
mękispołeczeństwa.Onipilnowaliskrzętniebuzującegownichogniagenialnościi
skwapliwiekorzystalizklakimasowejpropagandyreżymu,któracodzienniesięnimi
chwaliłaiichrozgłosemświatowymkarmiłaswojekompleksy.Wy,zabiedzona
opozycja,równieżnieszczędziliścieimklaki,namaszczająccharyzmąaprobaty
moralnej.Oniutuczylisięznaszejponiewierki,znaszychupokorzeń,znaszej
anonimowości.Onihasaliswobodniepouroczyskachsztukinarodowej,bonas
stamtądwypędzonoalbosamiodeszliśmyzdobrejwoli.Kiedychodziliścieżebraćo
ichpodpispodnajskromniejszymapelemhumanitarnym,któryniepodobałsię
rozwydrzonejekipierządzącej,oniwasaroganckoodprawializkwitkiem,mrugając
doswoichorszakówdworskich,żejesteścieprowokatorami,ajentami
Bezpieczeństwa.Ichwielkośćwzięłasięznaszegodobrowolnegoskarlenia.Ich
geniuszwyrósłnanaszychmogiłachartystycznych.Dlaczegoktóryśznichniema
zapłacićokrutną,fizycznąśmierciązadziesięcioleciaskradzionej,nadludzkiej
wielkości?
Wyłączyłemtelewizor,wktórymcywileiwojskowiczekalinakogośiniemogli
siędoczekać.Pobalkonieprzeleciałgrad,strącającwprzepaśćprezerwatywę
więdnącąnażelaznejbalustradzie.Teprezerwatywytobyłybukiecikikonwalii,
którymiobdarowywalimniesąsiedzizgórnychpięterwdniwolneodpracy.
-Każdegoznaswmniejszymalbowiększymstopniudręczyzawiść-powiedział
zzażenowaniemHubert.Byłbladyicorazgorliwiejrozcierałsiniejącepalce.-Aleo
tymdziśniemówmy,możekiedyindziej.
-Akiedyzemnąporozmawiasz,jeśliterazusłuchamtwegorozkazu?
-Nowiesz,stary-odstawiłkieliszekRysio.-Tonieładneargumenty.
-Nigdynicniemówiłem,chociażprzewracałysięwemnieflaki.Mamci,
Hubert,wymienićtych,którzyszlicałeżyciepodrękęzrządem,udając,żeidą
osobno?Aswedziełkacosprytniejsiprzyoblekliwszatkimóduniwersalnych,
światowychfrustracji,zachodnichmelancholiiinibytolewicowychnewralgii.Kiedy
zsowietyzowaliśmysiędotegostopnia,żeiunaswybuchłkultniedozwoloności,
dwuznacznygłódlizaniazabronionego,żałosnarozkoszzpornografiipolitycznej
ubranejwdesusyaluzji,kiedyiunaspojawiłosiętozboczenieudziałuw
wychytrzonejkontestacjidlasamousprawiedliwieniasięzawszystkiegrzechy
kolaboracji,toonipierwsi,chciwipoklasku,żądnipowodzenia,chwycilisięnowej
koniunkturyizaśmiecilisztukęfałszywymigestamiszczwanychReytanów,skołowali
nasząbiednąsztukę,zadeptaliwniejresztkęsumienia.Dlaczegotyprzednimi
padaszplackiem,kiedyonipotwoichkrzyżachwspinająsiępozłotejabłuszka,które
sycąichpychę?Pocokadziszimuwielbieniem,kiedyichlosjestprzeciwkotwemu
losowi?
-Samwybrałeśswójlos.Tonieporanatakiedyskusje.Cóż,Rysiu,chybananas
jużczas?-Hubertpochyliłsięciężkoiwyciągnąłspodstołuczarnąteczkę,która
10