Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
copo​dej​rza​nieprzy​po​mi​nało:„Ję​druś”.
Szczerze:teżsięwystraszyłam,żetotendupek,
dlategopobiegłamzanią.Wkorytarzuwyprzedziłmnie
Adam,więcjużwetrójkępędziliśmydowejścia,
przepychającsięniczymdziecidodarmowychlodów.
Dzwonekponaglałnerwowymbzyczeniem,ajamiałam
wrażenie,żerobitocorazgłośniej,chociażwiedziałam,
żetoniemożliwe.Matkaalboteżtaksądziła,albobyła
najbardziejzdeterminowana,bopierwszazłapała
zaklamkę,poczymszarp​nęłagwał​tow​nie.
Itak.Tobyłtendu​pek.
Ję​druś!!!wy​krzyk​nęłamama.
Cho​lera!Za​razpo​lecitek​stemz
Po​topu
!
Wchodź,sy​nuś!Wchodź!Jed​naksiępo​wstrzy​mała.
Nie!wrza​snę​li​śmyjed​no​cze​śniezAda​mem.
Andrzejstałwproguzniezdecydowaniem
wymalowanymnatwarzy.Iserio,chciałamzobacz
wtejzakazanejmordziewyrzutysumieniaalbo
przynajmniejżalczysmutek,czyujwieco,cokolwiek,
cobysugerowało,żetenaszedwadzieściawspólnychlat
miałoznaczenie,ato,cowidziałamrano,tylkomusię
przytrafiło,niezaśnależałodorytuału.Takbardzo
chciałamtozobaczyć,żewbiłamwzrokwewciążjeszcze
męża.
Noi,cho​lera,niezo​ba​czy​łam.
Słuchaj,GośkazacząłAndrzejspokojnym,
rzeczowymtonem,jakiegomiałzwyczajużywaćwobec
pielęgniareknaoddziale.Itotychmniejbystrych,które
potem,zaichplecami,określał„ćwierćtumanami”.
Słyszałamtotylerazy,żemisięutrwaliło.Iokreślenie,
iton.Ażeusły​sza​łamgowsto​sunkudosie​bie…
Spierdalajprzerwałammurówniespokojnym,
rze​czo​wymto​nem.
Mał​go​rzata!Mamazła​pałasięzaserce.
Gośka…Andrzejzrobiłkrokwmoimkierunku,więc
cofnęłamsięgwałtownie,aleonnieprzejąłsiętym