Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Johnprzyglądamusięnieufnie.
–Chcęhamburgera–oświadcza.
Chowambatonikwtorbiezprzegryzkami.
–Dlaodmianyzjeszhamburgeragdzieindziej.
JohnuwielbiaMcDonalda.Janieprzepadam,alemąż
mógłbysiętamstołowaćcodziennie.Jakiśczastakbyło.
Przezkilkalatpoprzejściunaemeryturęmiałtam
swojąmetę.Dzieńwdzień,odponiedziałkudopiątku,
gdzieśoddziesiątejrano.Wkońcuzaczęłamsię
zastanawiać,cogotakprzyciąga,ikiedyśznim
poszłam.Siedziałatamgromadastarychzgredów,
gawędzili,popijalikawęzrabatemdlaseniorów,czytali
gazetyipsioczylinacałyświat.Potemserwowano
imgratisdolewkęiwrazzprzybyciemkolejnych
starychzgredówwszystkozaczynałosięodpoczątku.
Wyniosłamsięwmgnieniuoka.Inigdywięcejtamnie
poszłam,cochybaodpowiadałoJohnowi.Wrzeczy
samej,myślę,żebędącnaemeryturze,chciałspędzić
trochęczasuzdalaodemnie.Aja,prawdęmówiąc,
byłamzadowolona,żemamgozgłowy,łysejczy
wperuce.
Alegdyjużwpadliśmywrytmżycianaemeryturze,
miłopłynąłnamczas.Byliśmyjeszczewprzyzwoitej
formie,więcciąglecośrobiliśmy.GdyJohnwracał
zMcDonalda,zajmowaliśmysiędomem,załatwialiśmy
różnesprawy,wyłapywaliśmyprzeceny
wsupermarketachisieciBigLots,chodziliśmy
popołudniamidokinaalbodoteatru,apotem
nawczesnąkolację.Tankowaliśmydopełnairazem
zprzyjaciółmiwyjeżdżaliśmykamperemnaweekend
albowyprawialiśmysiędooutletuwBirchRun.Tobyły