Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niewiem,gdziesięgonauczyła,alenapewnonieode
mnie,mogęwaszapewnić.
–Cindy,kochanie,niewyrażajsię.Ojciecijamamy
siędobrze.Wybraliśmysięnamałąwycieczkę.
–Niemogęuwierzyć,żetozrobiliście.Przecież
rozmawialiśmynatentematiustaliliśmy,żewszelkie
wycieczkisąwykluczone.
Słyszęwjejgłosierozdrażnienie.Nielubię,kiedy
mojacórkasięnakręca.Ostatniomakłopoty
zciśnieniemigorączkowaniesięjeststanowczo
niewskazane.
–Uspokójsię,Cindy.Ojciecijaniedecydowaliśmy
oniczym.Zrobiliścietozanas,ty,Kevinilekarze.Wtej
sytuacjipostanowiliśmyjednakwyjechać.
–Mamo,tyjesteśchora.
–Chorobarzeczwzględna,kochanie.Wmoim
wypadkutozamałopowiedziane.
–Wgłowiemisięniemieści–kipizoburzenia.–Nie
możesz,ottak,przestaćchodzićdolekarza.
Rozglądamsięwokoło,chcącmiećpewność,żenikt
niepodsłuchuje,imówięprzyciszonymgłosem:
–Cynthio,niezgadzamsięnadalsząkurację.
–Przecieżonichcącitylkopomóc.
–Wjakisposób?Zabijającmnie?Tojużwolęjechać
nawakacjeztwoimojcem.
–Kurde,mamo!
–Niewrzeszcznamnie,młodadamo.
Zapadadługacisza,cooznacza,żeCindyrobisobie
chwilęprzerwy.Zachowywałasiętak,gdyniemogła
okiełznaćswoichdzieci,terazpostępujetaksamo
wobecJohnaimnie.