Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Babskiepitupitu
Luwchodziłaposchodach,stopieńpostopniu,bylebysięzabardzo
niezmęczyćiniestracićzawielekalorii.Ostatniąrzeczą,októrej
marzyła,tobyćjeszczechudsząniżjest.Pozatymszalik,płaszcz
obijającysięołydki,sweter,wszystkotworzyłododatkowypancerz,
zktórymniemiałaochotywalczyć.Napółpiętrze,tużprzedswoim
mieszkaniem,stanęłajakwryta.Bosiedziałanaostatnimstopniu
schodówzrękamizłożonymimiędzykolanami,opartaramieniem
igłowąościanę.Oczymiałazamknięte,drzemała.Luzatrzymałasię
wpółkroku,przyjrzałasięprzyjaciółcezczułością.Wtymświetlejej
prawieczarneloki,porcelanowatwarz,rzęsydługiejakskrzydła
motylasprawiły,żeBowydałasięjejnagleaniołem,małą
dziewczynkąuśpionąwcieledorosłejkobiety.Takbezbronnejwtej
dziwnejpozycji,dziwnymmiejscu.
Chrząknęła.Bomomentalnieotworzyłaoczy,aleniewstała.
–No,witajksiężniczko–powiedziałaBoswoimmiękkim
matowymgłosem.
–Bo,coturobisz,czemunieweszłaś?
Bowstałaiotrzepałapłaszcz.
–Wiedziałam,żecięniema.Nielubięwchodzićiczekaćnaciebie
godzinami.
–Nie,nolepiejspaćsobiewwygodnejpozycjinaschodach
–Luniemalkrzyknęła,minęłaprzyjaciółkęiotworzyładrzwikartą
magnetyczną.
–Trochęmniezmorzyło,przyznam.Gdziebyłaś?–zapytała
zciekawościąwgłosieBo.
–Wlesie.Nabierałamenergii–odparłaLu.
Boprzyjrzałasięprzyjaciółce,zdejmującpłaszczibuty.