Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Luprzeszłaprzezsalon,włączającmuzykę,podrodzezapaliła
dużąświeczkę,bardziejszerokąniżwysoką,ipochwilipomieszkaniu
rozszedłsięzapachdrzewasandałowegoikwiatupomarańczy.
–Tak…–mruknęłaBo,upijającsporyłykwina.–Tolubię.Wino,
świeceimojaprzyjaciółka,któraterazbędzieopowiadać,dlaczego
trzebaprzytulaćsiędodrzew,abypotemmócnormalniefunkcjonować
–paplałaBo,przeciągającsylaby.
Luprzysiadłanaoparciufotela,przeczesałarękąwłosy,postarała
rzucićnaBojednozeswychmorderczychspojrzeń.
–Och,jestemtaaakamałapodtwymmiażdżącymspojrzeniem.
–Bowybuchnęłaśmiechem.
–Wy,lekarze–zaczęłaLu–awszczególnościciodgłowy,
uważacie,żepozjadaliściewszystkierozumy.Boznaciefachową
literaturę,bonakażdezjawiskomacieswojąnazwę,bowszystko
dasięnaukowookreślić,zbadać,zmierzyć,sklasyfikować,zapisać
iodłożyćnapółkędlaprzyszłychpokoleńtwardogłowych,żebysięjuż
niemusieliwysilać.
LuwyciągnęłarękęzpalcemwskazującymwycelowanymwBo.
Przytymprzechyliłasiętakmocnowjejstronę,żeBomiaławrażenie,
iżzawartośćkieliszkaLuwylądujezaraznajejjasnymswetrze.
–Otóżnie,mojapanimądralino.Robięteraztekstoczymś
zupełnieinnym.Zupełnieniepojętym,niedoogarnięcia,jaknawasze
ogromneumysły,botojestpostokroćpotężniejsze.Cotam
postokroć,potysiąckroć,amożeimilionkroć.
–Milionkroć?–Bozaczynałasiędobrzebawić.TeorieLubawiły
jądołez.Zakażdymrazem,gdypojawiałsięnowytekst
dotłumaczenia,Lustarałasięprzekonaćcałyświatdozawartych
wnimteorii.Cowięcej,zazwyczajbyłytoteorienowetylkodlasamej
Lu,cododawałosprawieelementukuriozalności.Zaskoczenie
Luzakażdymrazembyłoszczere,atymsamymbezcenne.