Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
nadprzyśpieszonymoddechem;poczuł,jakzimnypot
pokrywamuciało,awewnątrzczaszkieksplodują
tysiącemyśli.Palcedłoniwbiłzcałejsiływziemię,
szczękizacisnąłdobólu,jegoramionaikarkogarnął
piekącyskurcz.Raz,drugi,udałosię!Złapałoddech!
Zrobiłkilkagłębokichwdechówinaglecałenapięcie
prysłoniczymbańkamydlana.Miałnieodparte
wrażenie,żeto,coterazwidzi,toczysię
wnienaturalniezwolnionymtempie.Obrazdocierający
dojegomózguprzypominałleniwieprzesuwającesię
kadryfilmowejtaśmy.Postaciewolnokroczyłyizanim
znikłyzazielonąścianądrzew,wydawałomusię,
minęływieki.
Nadalleżałbezruchu.Podświadomieczekał,byujrzeć,
jakzamomentpojawiąsięspanikowanistrażnicy.
Sądził,żeusłyszyichwściekłeokrzyki,tupot,zobaczy
twarzeżądnekrwi,krwiipokory.Nasłuchiwał.Nic.
Cisza.Jedynieprzyjemnypomruklasu.
Powolipodczołgałsięwstronęwolnejprzestrzeni
międzyautobusami.Delikatniestanąłnarównenogi
izastygłjakgłaz.Wstrzymałoddechiwytężyłsłuch.
Nadalnic.Cisza.
"Corobić?!Corobić?!"przemknęłomuprzezmyśl.
"Kurwa,corobić?!Cojanajlepszegozrobiłem?!Niech
toszlag!Icodalej?!Noco?!Nie,muszęwrócić!Nie
mamnajmniejszychszans!Wracamikoniec!Kurwa!
Boże,żebytylkosięudało!Żebytylkosięudało…".
Bezszelestniezatopiłsięwzielonymgąszczu.Terazjuż
niebyłoodwrotu.Stałosię!Postawiłswójlosnajedną
kartę.Ostrożniestąpał,uważając,bynienadepnąć
najakieśspróchniałegałęzielubpatyki.Wolno,metr
zametremposuwałsięwgłąblasu.Przystanął.Spojrzał
wtył.Samochodynikływśródlistowia.Stał.Stał
inasłuchiwałwszelkichodgłosów,któremogłyby
świadczyćotym,żejegozniknięciezostałozauważone.
Nic.Ciszailas.Wziąłgłębokioddech,obróciłsię