Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
napięcieiruszyłpędemprzedsiebie,przebierając
nogaminajszybciej,jaktylkopotrafił.Towarzyszył
mutrzaskpękającychpodstopamigałęzi.Rękoma
torowałsobiedrogęprzezgęstekrzewyizarośla,które
jakbiczesmagałyjegotwarzitułów.Goniącilesił,
niczymkamieńwystrzelonyzprocymknąłpośródleśnej
głuszy.Biegłzygzakiemmiędzydrzewami,długimi
susamipokonywałnaturalneprzeszkody,niezważał
nato,krzewyostrężynmimożemiałspodnie
zdługiminogawkamiszarpałymułydki,orzącciało
dokrwi.Biegł.
Poszycielasuzmieniałosięzkażdąchwilą.Gęste
chaszczeznikały,pozostającwtyle,byzastometrów,
jakopuszczonakurtyna,pojawićsięponownie.Niczym
dzikizwierzmężczyznapędziłwmorderczymtempie
ijakprecyzyjniewystrzelonypociskprzelatywałprzez
zielonebarykadykrzewów.Gnałbezlitośniewpogoni
zawyimaginowanąwolnością.Każdyoddech,każdy
krokbyłyjakcudownapieśńswobody.Poprzedniemyśli
izwątpieniezostałygdzieśbardzodaleko."Dalej!Dalej
stąd!Naprzód!Biegnij!"tylkotobyłwstanieusłyszeć
itylkowtoterazwierzył.Całaresztanieistniała.
Mijałyminuty,kwadranse.Jużbyłdaleko.Bezpiecznie
daleko.Straciłpoczucieczasuiprzestrzeni,ale
najważniejsze,żewciążmiałsiły.
Biegł.Bezustannie.Musiałbiec.
Niekiedykątemokaspoglądałwstronęsłońca,ale
nawetniewiedział,dlaczegotorobi,niezastanawiałsię
nadtym.Jegorozumzdezerterowałjużnapoczątku
ucieczki.Instynktpodejmowałdecyzje,prowadził,
określałkierunek,wiódł.
Chwilami,kiedymiałwrażenie,żezmęczenierozsadza
mupłucaipowalaznógzwalniał.Poruszałsięwtedy
wolnymtruchtem,bychociażodrobinęzregenerować
utraconesiły,nabraćenergiiiponownierzucićsię