Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zacząćpogawędkę.
–Ajakwyglądam?–zapytał.–Tutejszy–dodał,nie
czekającnaodpowiedź.
–Przepraszam,alenieznamtunikogo.Jestem
wMikołajkachodkilkudniiwłaściwieopróczmojego
szefazdążyłampoznaćtylkodwóchmieszkańców.
–Ijakwypadamy?
–Cóż,panjesttymdrugimidużosympatyczniejszym
–uśmiechnęłasię.–Tenpierwszybyłniezbytmiły…
–Ten,któryzgubiłkluczyki?
Pokiwałagłową.
–Widziałpantowszystko?–domyśliłasię.–Fakt,nie
popisałamsię,alenaprawdęmniezdenerwował.
–Itusięztobązgodzę,bywadenerwujący.–Staruszek
pokiwałgłową.
–Znagopan?
–Owszem.Dlategopowiedziałem,żejużtutajnie
przyjdzie.
–Tomożeoddamupanklucze?
–Raczejniebędęsięznimwidział.Alesamamożesz
mujezanieść.
–Niewydajemisię,żebymmiałaochotęnakolejne
spotkanie.
–Możeniebędzietakźle?–Spojrzałnaniąciepło.
–Niektórzyzyskująprzybliższympoznaniu.Pozatym,kto
wie,możetojakiśznak?
–Niemyślipanchybaotychplotkachnatemat
znajdowaniamiłościwZłotejRybce?–Jagodaupiłałyk
soku.–Przecieżtotylkochwytmarketingowy.Myślałam,
żemiejscowiotymwiedzą.
–Doskonalewiedzą–zapewniłmężczyzna.–Ale
przecieżróżnerzeczysięwżyciuzdarzają,prawda?
–Wtymprzypadkunieliczyłabymnapozytywne
zakończenie–uśmiechnęłasię.–Zresztąjaniewierzę
wwielkąmiłość,ajużnapewnojejnieszukam.
–Czasamicośsamosięznajduje.Takjakteklucze…