Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ajabyłamtegowpełniświadoma.
Porwałemcięprzeztwojegonarzeczonego.Wisimikasęinie
wykonałzleconegozadania.
Zmarszczyłamczoło.Terazbyłampewna,żetopomyłka.
Zaśmiałamsię.
Toniemożliwe,Bartekjestpolicjantem.Mówiłam,
żetonieporozumienie.
NamojesłowaAleksanderroześmiałsięprzerażającym,
gardłowymśmiechem.Brzmiałtrochęjakokrutnyczarnoksiężnik
zbajki,mojeciałosięspięło.Czyżbymbyławniebezpieczeństwie?
TwójnarzeczonytoBartłomiejKosiński?
Tak.Kiwnęłamgłową.
Więctoniejestpomyłka,aniołku.Ostatniesłowo
wypowiedziałjakośinaczejniżresztę.Łagodniej.
Skoroonnawalił,wcooczywiścieniechcemisięwierzyć,
tozałatwtoznim.Jutromuszęiśćdopracy,amójszefnienależy
dotych,którzytolerująurlopnażądanie.
Kosamiałjużjednąszansę,alejejniewykorzystał.Dlategoteraz
tybędzieszmojąkartąprzetargową.
Niesłyszysz,codociebiemówię?!Niewytrzymałamnadmiaru
emocjiiwydarłamsięnaniego.Zjemobiadiwychodzę.
Myślałam,żewielkipaniwładcasięwkurzy,onjednaktylko
uśmiechnąłsięnieśmiało.
Nietyrozdajesztukarty,Ado.Zjadłaś?ToMarcinzaprowadzi
ciędotwojegopokoju.Wytarłustaserwetą.Marcin!
Nigdzienieidę!Walnęłampięściąwstółzdenerwowana
dogranic,aobokmniejakspodziemiwyrósłgoryl.Nimzdążyłamsię