Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Myślałaś,żejaimoiludziejesteśmy…–Zrobiłdłuższąpauzę.
Walczyłzesobą,żebysięnieroześmiać.Zdradzałgounoszącysię
prawykącikust.
–Nokim?–Niecierpliwiłamsię.Sercełomotałomitakmocno,
żeażbolało,adrżeniadłoniniepotrafiłamdłużejukryć.Bałamsię.
Przedchwiląbyłwściekły,ateraztłumiłśmiech.
–Striptizerami–wydusiłwkońcuzsiebieWroński.Fala
zażenowaniarozlałasięwmojejświadomości.Odrazubyłowidać,
żeanion,anijegopracownicyniewyglądająnastriptizerów.Nie
chciałamdaćposobiepoznać,żemiwstyd.
–Awięccojatutajrobię?Skoroniejesteściestriptizerami,tojak
jasiętutajznalazłam?Iprzedewszystkimpoco?
WrońskiklasnąłdwarazywdłonieiwjednejchwiliDagmara
zgorylemwyszlizsalonu.Przeszedłmniedreszcz,niechciałamzostać
samnasamztymbufonem.Specjalniemilczał,żebyzbudować
napięcie.Nazmianęobserwowałmnieijadł.
–Porwałemcię–rzuciłwkońcukrótkiezdaniemiędzy
przeżuwaniemkarkówki.Zabrzmiałoto,jakbymówiłoumyciu
podłogi,anieuprowadzeniumłodejkobiety!
–Tojakaśpomyłka.–Dopierowtymmomenciezrozumiałam,
żemamdużyproblem.
–Myślisz,żemógłbymsiępomylić?–znówzemniedrwił.Nikt
chybajeszczenigdymnietaknieirytowałjaktenkoleś.
–Niewiem,przecieżcięnieznam.
–Tocipowiem,żejasięnigdyniemylę.–Wytarłustaserwetką
ipatrzyłwprostwmojeoczy.
–Dlaczegomnieporwałeś?–Mójgłosdrżał.Żartysięskończyły,