Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
żemnieśledził,żeczekałnamnie.RobertdeRazin,
przedstawiłsię.Profesorliteraturyzuniwersytetu
wLyonie.Polonista.Subtelny,chłopięcywręczgłos.
Delikatnyuściskdłoni.Mówiłbardzodobrąpolszczyzną,
zledwowyczuwalnymfrancuskimakcentem.Poprosił
opółgodziny.Gorącaczekolada,sernikzrodzynkami,
szarlotkanaciepło.Rozmawialiśmyosztuce,już
dokładnieniepamiętam,alechybabyłBosch,Dürer,
Beckett,Mozart,mistykaflamencachybateż.Byłjak
chodzącaencyklopedia,wyczułemtopokilkuzdaniach.
Ogromnawiedza.Niejestempewien,alechybaodnosił
sięteżdoEwangelii,możedoApokalipsy,wszystko
jakośzatarłomisięprzezwydarzenia,którenastąpiły
potem;pomieszało.Tak,tak,oczywiścieczytałmoje
książki,oczywiściegratulował,takietammiłeble-ble-
ble.Dlaczegoniespytałem,jakmnieznalazłuBliklego,
cozaosiołzemnie?Szarowodnisteoczy,chybalekki
artretyzm;tłumiłkaszel,wyciągnąłpaczkępapierosów,
aleodrazujeschował.Notak,zakazpalenia,aletonie
dlategochyba.Potem,jakotymmyślałem,doszedłem
downiosku,żechciałmidaćjakiśznaktymszybkim
wyciągnięciemischowaniempaczkipapierosów.Nie
zauważyłemmarki,czerwonapaczkazbiałymi
literkami.Miękka,natozwróciłemuwagę.Tak,
tepapierosytobyłjakiśznak,klucz;chyba.Niewiem,
cooznaczający.
Wpewnymmomencieprzyciszyłgłosizapytał,czy
mógłbymcośdlaniegozrobić.Słucham,panie
profesorze.Wyciągnąłzeleganckiejteczkijakieśpismo
ipołożyłprzedemną.Niebieskaokładka:„Radar”
magazynliteracki.No,znam,pisałemdlanich
opowiadanieoSchulzu.Ach,jakmisiępodobało
toopowiadanie,paniePiotrze,powiedziałzuśmiechem,