Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
itakwolałmówićściszonymgłosem.
–Chcemytylkoodzyskaćkodydokontbankowych.Albopowiedz,
gdziejestjegonotes.
Aleksander,którymkiedyśbyła,uśmiechnąłsięzmęczonym
uśmiechem.
–Spaliłamgo.
–Akody?
–Pamiętamje.
–Podajnamjeisiędogadamy.
–Puściciemniewolnoizapomnimyosobie?
–Dlaczegonie?Napewnocośsięwymyśli.
Sasza,któryterazbyłOlą,uśmiechnąłsięodruchowo,odsłaniając
zęby.Ażzabolało.Narkotykimusiałyjeszczekrążyćwekrwi,bomiał
wrażenie,żeuśmiechprzetniemugłowęigóraodpadnie.
–Dogadamysię?
–Nie.Najpierwmniestądzabierzcie,awtedymożemysię
dogadywać.
–Nieułatwiaszsprawy.
–Niczegowamniebędęułatwiać.Tojamamdostępdotychkont.
–Sobieteżnieułatwiasz–westchnąłKoniecznyipodniósłsię
zkrzesła.
Wychodzączizolatki,porucznikKoniecznywydałpolecenie
pielęgniarzom,żebyograniczylipsychotropy,aleniedawalijej
spokoju.