Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Mymamyczas–Koniecznyuśmiechnąłsiędoniejzimno.
–Jateż.Całąwieczność.
–Chcesztuumrzeć?
–Nieodważyciesię–mimożeniepodawalijejnarkotyków,
słaniałasię.Kiedysięuśmiechnęła,jejuśmiechwędrowałrazem
zgłowąwniemymtańcu.Niekontrolowanym.Takim,jakiciało
wykonuje,kiedyjesttotalniezmęczoneiniemożezostaćwmiejscu.
Ponieważprzywiązalijądokrzesła,tylkogłowasięporuszała.
Opadała.Podnosiła.Kręciłanaróżnestrony.
Koniecznyprzechadzałsiędookołakrzesła.
–Nieodważyciesię–powtórzyła.–Zabardzowamzależy.
–Niebądźtakapewnaczypewny…Kurwa,niewiem,jakmamsię
dociebiezwracać.
–Jakdodamy.
–Moiprzełożenisąjużbogaci.Owszem,utratategokapitałunie
jestdlanichprzyjemna.Alesąteżmściwi.Poradząsobiebeztych
pieniędzy,aleniedarująkomuś,ktoimjeodebrał.
–Zaryzykuję.Bonicwamniepowiembezpewności,żeodjadębez
kłopotówwsinądal.
–Maszmojesłowo
GdybyAleksander,którybyłOlą,niebyłażtakzmęczony,
parsknąłbyśmiechem.
–Nietraktujmniejakmałejdziewczynki.Jestemjużdojrzałą
kobietą–dawnyAleksanderuśmiechnąłsięirozłożyłlubieżnienogi.
–Chceszspróbować?–oblizaławargi.
Zauważyła,żepielęgniarzAndrzejprzyglądasięjejprzezszklane
okienkozadrzwiami.Kiedyichspojrzeniasięspotkały,uśmiechnęła
sięszerzejipotrząśnięciemgłowyzarzuciławłosy.Uciekł
natychmiastzpolawidzenia.
PorucznikABWjużkierowałsiędowyjścia.
–Jedzieciezniądalej–rzuciłdopielęgniarzy,którzypojawilisię
wotwartychdrzwiach.
–Ej…tylkoniezłammiserca.Jestemwrażliwąkobietąimoże
pęknąć–powiedziałaOla,którakiedyśbyłaAleksandrem.–Wiesz,
jakprzesadzicieimniezabijecie,tozabiorętajemnicęzesobą.
Zostałasama.Wycieńczonapozagranicewytrzymałości.Alenic
odniejniezależało.Nanicniemiaławpływu.Poprostumusiałasię
poddaćbezwładnietemu,cozniąrobili.Dopókinieprzesadząiumrze
albojejplansięniepowiedzie.