Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ObudziłeśAmelię!oznajmiłaDevin,ruszając
wkierunku,zktóregodochodziłgłosdziewczynki.
Ponieważniezamknęładrzwi,Lucasposzedłzanią
iznalazłsięwsaloniku,doktóregopochwiliwkroczyła
panidomu,niosącnarękachpłaczącąsiostrzenicę.
Niewiedziałem,żeonaśpimruknął
pojednawczymtonem.
Jesttrzeciapopołudniu.Każdenormalnedziecko
odbywaotejporzepopołudniowądrzemkę!
Lucas,rzeczjasna,niemiałotympojęcia,więcnie
chcąckontynuowaćtematu,wróciłdosednasprawy.
Powiedzmitylko,czegochciałSteve,azarazstąd
wyjdęoświadczył.
Lucas,jesteśbezczelny.Wdzieraszsiędomojego
domu,narzucaszmiswojetowarzystwoi…
ToStevejestbezczelny,odwiedzająccięzamoimi
plecami.
Onmizaproponowałpomoc.
Stevenigdyniepogłnikomubezinteresownie.
Zatkałuszy,boAmeliapłakałacorazgłośniej.Czy
niemożeszczegośzrobić,żebyona…
KujegozdumieniuDevinwcisnęłamudzieckodorąk.
Natychmiastodsunąłjeodsiebie,byniepobrudziło
jegoeleganckiegogarnituru.
Spróbujsamuspokoićpowiedziała,ruszając
wstronękuchni.
Dokądidziesz?spytał,przerażonywłasną
bezradnością.
Pojejbutelkę.
Ale…Ameliawiłasięwjegorękach,leczbałsię
przytulićdopiersi.Popoliczkachdziewczynki