Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
skróciimomentalniezburzyichświętyspokój.
Wkońcudrzwidosaligwałtowniesięotworzyły
iwparowałdoniejmały,obstrzyżonyniemalnazero
niewielkiblondynwdresie(Anatolmusiałprzyznać,
żetobardzoładnydres),dzierżącdwiewielkiepapierowe
torby.Towarzystwopowitałogoentuzjastycznie,poczym
zaczęłosiękłócićprzyrozdzielaniupączków.
Anatolzastukałłyżeczkąwszklankę,jakbymiałzamiar
wygłosićprzemowęweselną.Podziałało,zwrócilinaniego
uwagę.Wszyscy.
Ci,którzyjużpożywilisięzTrumny,proszeni
ozajęciemiejsc,musimyzaczynać.
Rumortrwałjeszczeprzezchwilę,alewkońcuwszyscy
usiedli,awymianazdańograniczyłasiędonielicznych
szeptówidyskretnychchichotań.Anatolprzeszedłwięc
dozwyczajowychspraw,jakiewiążąsięzradą
pedagogicznąodbywającąsięprzedrozpoczęciemroku
szkolnego.Wszystkoprzebiegałobezzakłóceń
domomentu,drzwidosaliotworzyłysięzhukiemido
środkawparowaławysoka,potężniezbudowanaibrodata
postać.Mężczyznakrokiemnacechowanymlekką
niestabilnościąskierowałsiękujedynemuwolnemu
miejscu,którenajwidoczniejczekałotylkonaniego.Zajął
je,uprzejmymskinieniemgłowyprzywitałsię
zewszystkimiipodrapałpowydatnymnosieokształcie
przywodzącymnamyślbakłażan,któryterazprezentował
barwębliskąbarszczowiześmietaną.
Anatolprzerwałispojrzałnaprzybyłego.
O,jestinaszkolegafizyk.Ciężkiewejście
wponiedziałek?
OJezu,niepytaj…odpowiedziałgłębokim,lekko
chropowatymbasem.Przepraszamzaspóźnienie.
Notoskoromamykomplet,możemyprzejśćdotego,
comuszęwamzakomunikować.
Będąpodwyżki!Ktośrzuciłradośnie.
Chybaoszalałeś…Ktośinnyuprzejmiesprowadził