Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mercedes,którymprzyjechał,czekałnachodniku
przedbudynkiem.Włączyłsilnikiruszyli.Wtedy
dopierosięodprężył.Jeśliobserwowalidom,napewno
dalisięnabraćnapodstępzprzebraniem.Niktichnie
śledził.
Bryanniespodziewanieskręciłdocentrum
handlowegoizaparkowałauto.
–Dlaczegotustajemy?–zdziwiłasięLucy.
–Zmienimysamochód–wyjaśnił.Wyłączyłsilnik
iwyjąłzestacyjkiswójwielofunkcyjnyklucz.
–Cotojest?–zaniepokoiłasię,wskazującnadziwnie
wyglądającyprzyrząd.–Ukradłeśtegomercedesa!
–domyśliłasię.
–Tylkogowypożyczyłem.Właścicielkanapewno
spędzaterazmileczaswbutikach.Nigdysięniedowie.
–Zaczynamsiębać–oświadczyłaLucy.–Niepodoba
misiętonarzędzie,jakrównieżfakt,żeagencirządowi
kradnąsamochody.
–Obawiamsię,żerobiąznaczniegorszerzeczy
–wyznał,kiedywysiadalizauta.
Lucyzabrałabalkonikztylnegosiedzenia,alenie
użyłago.SzłaobokBryanasprężystym,pełnymgracji
krokiem.ZatrzymalisięprzysrebrnymjaguarzeXJE.
–Ooo,tenpodobamisięjeszczebardziej
–oświadczyła,wkładającbalkonikdobagażnika.–Też
goukradłeś?
–Nie,jestmój.
–Niewiedziałam,żepracownikówrządowychstać
natakiecuda.
–Boniestać.Mamdodatkoweźródłoutrzymania.
Możeszzdjąćprzebranie.Jesteśmybezpieczni