Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Wtakimraziewypijmyzatwórcówportali
randkowych!
Zaśmiałamsięgłośnoiuniosłamszklankę,oddając
hołdosobie,którastworzyłaTindera.
Kolejnągodzinęrozmawiałyśmynatematpracy.
Ankaopowiadałamioswoichklientkach.Wszystkie
traktowałajakkoleżankiipewnietemuzawdzięczała
sukces,któryodniosła.Wjejsklepiezawszebyłodużo
ludziiwszyscyczulisiędopieszczenipodkażdym
względem.Parzyłaimkawę,karmiłaciastem,słuchała,
kiedyklientkażaliłasięnamężalubdziecko.Znałanawet
pikantneszczegółyzichżycia.Późniejdzieliłasięnimi
zemną.Zakażdymrazem,kiedysłuchałamtychhistorii,
dziękowałamlosowizamojenudneżycie.
–Okurwa!–Ankakiwnęłagłowąwstronękolesia,
któryrozglądałsiępoklubie.
Tobyłzdecydowaniejejtyp.Łysy,napakowany,
zogromnymlogoznanejmarkinakoszulce.Wręku
trzymałczerwonąróżę.Bardziejpasowałbydoniegokij
baseballowy,aletrzebabyłoprzyznać,żetenkwiatek
dodawałmupewnejłagodności.Odrazuprzypomniał
misięmójsąsiad.Facetpodobnejbudowy,wychodzący
naspacerzyorkiemoimieniuSunia–zabawnywidok.
DałamAncepokryjomukopawtyłeknaszczęście
ilekkopopchnęłamjąwkierunkujejromea.
Odwróciłamsięwstronębaruizamówiłamkolejną
szklankęwody.Wyciągnęłamtelefonizaczęłam
przeglądaćFacebooka.Dodałamkrótkieinfo
nafanpage’umojegostart-upowegoprofilu,żeniebawem