Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
rozświetliłichtwarze,aledziewczynazażądaławięcej.Chciałamieć
gochociażnafotkachwtelefonie,skorojużdzisiajmielisięrozstać.
Wykorzystującsytuację,przepełnionydziwnąśmiałością,przed
kolejnymbłyskiempocałowałjąwpoliczek,aonazaskoczonatym
gestem,uśmiechnęłasięradośnie.Zdjęciewyszłoidealnie.
–Chybamusimyjużwracać,bozarazzaczniedomniedzwonić
–westchnęłaciężkoizniechęciąpodniosłasięzławki.
–Twójojciecpowinientrochęwrzucićnaluz.–Marceltakżesię
podniósłiruszyliwkierunkuprzystanku.
–Itakpozwalaminawięcej,kiedywie,żejestemztobą.
Uśmiechnęłasięnieznacznie,aleodrazutodostrzegł.Poczuł
ciepłonasercuikolejnyrazzacząłsięzastanawiać,cotaknaprawdę
sięznimdzieje.Delikatnieująłjązadłoń,aonaspojrzałaprosto
muwoczy.Jegociepłorozeszłosiępojejręcejakjakiśniewidzialny
impulsiznalazłoswojeujściedopierowmocnymuściskubrzucha.
Pomyślała,żetewszystkiemotyle,októrychczytała,toprawda.
Ciekawe,jaktojestprzycałowaniu?
Całądrogęrobilidobrąminędozłejgry,zastanawiającsiękażde
wswojejgłowie,jakbytobyło,gdybytobyłatrójka,anie
tanieszczęsnadwójka.
Wysiadajączautobusu,znowuzłapałagozarękę,niemogącsię
oprzećuczuciom,któretemutowarzyszyły.Wkońcutoostatnidzień,
aoniznająsięoddziecka.Nawetprzyjacieleczasamirobiątakieczułe
rzeczy.Tonicnieznaczy,chociażonatakstraszniechciałaby,żeby
jednakcośznaczyło.
Drzwiotworzyłimpostawnypoważnymężczyzna,alenawidok
chłopakaodrazusięuśmiechnął.
–Witaj,Marcel.–Uścisnąłjegodłońtakmocno,żetenprzez
chwilęzastanawiałsię,czyniepołamałmupalców.–Dziękuję,
żeprzyprowadziłeśjącałąizdrową.
Chłopaksięzmieszał.Całeszczęście,żeto,cokrąży