Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ześciśniętegogardławyrwałomusiębezkontroli:
Jakto?
Srakto!krzyknęła.Całymidniamijesteśwpracy,takcięniby
tatwojarobotarajcuje,żejużnawetmojejwydepilowanejcipkinie
zauważyłeś.AZdzichuzobaczyłimusięspodobała.Uśmiechnęła
się,pokazującjęzyk.
Wstałzfotela.Wiedział,żemusicośzrobić,ajednakniczegowięcej
niewymyślił.Zakręciłsię,nogimusięzaplątały.
Tylkomitutajniemdlej,jacięcucićniebędęprzestrzegła.
Mdlećniemiałochoty,choćmożetobyłobyjakieśwyjście.Ale
skoroniedostałpozwolenia…Poszedłdokuchni.Włączyłczajnik.
Mnieteżzróbherbatę,tylkoniczegoniedosypujzawołała.
Zrezygnowałzherbaty.Wprzedpokojuwsunąłnogiwrozczłapane
półbuty.Wychodząc,zawył:
Zabijęchuja!
Drzwizamknąłjednakdelikatnie.
***
Przedblokiemoddalonymmożeokilometrodtego,wktórym
mieszkaliJerzyzKryśką,zatrzymałsiępolicyjnyradiowóz.
Pospieszniewyszlizniegodwajfunkcjonariuszeiotworzyli
niedomkniętedrzwiklatkischodowej.SierżanciJanGoleńiLeszek
Miłekniezapaliliświatła.Odrazuwięczauważyli,żedrzwi
domieszkanianapierwszympiętrzeuchylone.Goleńsięgnął
dokaburypopistolet.Miłekgopowstrzymał.
Najpierwzapukali,agdyniktnieodpowiadał,weszlidośrodka.
Wkorytarzunaurządzeniudoćwiczeńgimnastycznych,
przymocowanymdosufitu,wisiałzpętląnaszyimężczyzna.Drugi,
zrozbitągłowąikrwiąspływającąpotwarzy,siedziałopartyościanę.
Gdysiępojawili,tennapodłodzeotworzyłoczy,jakbysięprzebudził.
PanredaktorMaciąg?SierżantMiłekprzykucnąłprzyrannym.