Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ajeślitonieon,aona?zapytałzrozbawieniemMoe.
Wtedywykorzystamswójurokosobistyizniszczęsukętak,
żepopamięta!Zbierzswoichludzi.Dodwunastejmaciesypać
pomysłamijakzrękawa.Potrzebnynamshowzprawdziwego
zdarzenia.Coś,cosięsprawdziwokresieświątecznym,ale
jednocześniewniesiepowiewnowościnarynek.
Aty?
Dołączędowaszagórakwadrans.Właśniewyszedłemzbudowy
iidędoauta…
Ijaktowygląda,Dun?zaciekawiłsięMoe.
Rozejrzałemsiępookolicy.Tylkocześćnależącegodomnieterenu
byłaogrodzona.Wśródgórziemiigruzustałybezczynniemaszyny
przeznaczonedopogłębianiagruntuiwyburzania.
Byłobypięknie,aleniejest.Samekłopoty!skomentowałem
niezadowolony.
Dlaczego?
Pracezostałyzawieszone,botutejsiprzedsiębiorcypodesralinas
dowładz.Niechcąsięwynieść.Właśnierozmawiałemzurzędasami.
Icozrobisz?
Będęmusiałzapłacić,komutrzeba,byichuciszyći…Cholera!
krzyknąłem,wpadłszynadziewczynę,któranieoczekiwanie
wyskoczyłazzarogukamienicy.Zderzyliśmysięzimpetem,kobieta
wylądowałanaziemi,ajejrzeczyrozsypałysiępopłytachchodnika.
Kurwa…zakląłempodnosem,widząc,żekawawylałamisię
narozpiętypłaszcz,ochlapująctakżemarynarkęikoszulę.Musiałem
pilniejechaćdobiura,niemiałemczasu,bywracaćdomojej
rezydencjipoczysterzeczy.
Tozdecydowanieniebyłmójdzień!
Jużchciałemwyartykułowaćnagłos,comyślęorozkojarzonej
nieznajomej,gdymójwzrokpadłnależącąnaziemiksiążkę.