Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Złączenicierpieniem,MrDarcy.
Bezwolniewyciągnąłemrękęwstronępowieści.
Chceszpożyczyć?Amożeraczyszmipomóc?poirytowany
damskigłoswyrwałmniezzamyślenia.
Błyskawiczniecofnąłemdłońiprzeniosłemwzroknadziewczynę.
Mogłamiećgóradwadzieściapięćlat.Brązowefalowanewłosy
związaławkucyk.Niemiałamakijażu,przezcowyglądałajaktypowa
gówniara.Dotegoszerokabluza,podartejeansyitrampki,czapka
iszalik.Zdawałomisię,żeniemawniejnicnadzwyczajnego,dopóki
nieskrzyżowałemzniąspojrzenia.
Teoczy!
Duże,migdałowe,oniesamowitymorzechowomiodowymkolorze,
patrząceteraznamnieznieskrywanąniechęciąiirytacją,byłygodne
pędzlaartysty.chciałobysięjenamalowaćsłowem,opisać
wksiążce…
Nieczytamromansideł.Toniemojaligaprychnąłem
zewzgardą,bynieokazaćzainteresowania,jakiewzbudziławemnie
dziewczyna.Przecieżniemogłemustąpićjejpola,toniebyłoby
wmoimstylu.Gdyktośmistawałnadrodze,zwyczajnie
gomiażdżyłem.Itymrazemniemogłobyćinaczej.
Amojąligąnienapompowanesterydamibubki!zasyczała
wodpowiedzi.
Rozbawiłamnietym,czegooczywiścieniezamierzałemjejokazać
wkońcupowinienembyćzbulwersowany,uderzyławmojesamcze
ego.Lubiłemmojemięśnieidoceniałemje.Wypracowaniebudzącej
respektsylwetkizajęłomimnóstwoczasu.
Wtakimrazienicniestoinaprzeszkodzie,bykażdeznasposzło
terazwswojąstronę.Wzruszyłemramionami.
Wyrzuciłemprawiepustykubekpokawiedopobliskiegokosza
ijużmiałemruszyćdalejwstronęswojegomaserati,gdykątemoka