Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Naprawdęsądzisz,żeniewiem,naczympolegaprawdziwa
miłość?zapytałem,dezynfekującranę.
Sądzącpoodzywkach,marneszanse,byświedział.Ciężkocię
lubić,acodopierokochaćwarknęła.
Tocośnasłączyodpowiedziałemzłośliwie,kończąc
bandażowaniekostki.Gotowe.Wyciągnąłemdłońwstronę
dziewczyny,bypomócjejpowstać.Zrobiłakilkakrokówiodrazu
dałosięzauważyć,żekuleje.
Cholera.Syknęłazbólu.Chybaskręciłam.
Wyraźnieniechceszsięzemnąrozstać.Zaśmiałemsię,
zbierającjejrzeczyrozrzuconepochodniku.Szansanapoderwanie
napompowanegosterydamibubkazmarkowymautemnazwichniętą
nogęzdarzasiętylkorazwżyciu,co?
Prostaccynowobogaczemnienieinteresująodparła,unosząc
dumniegłowę.Zdecydowaniebardziejwolętajemniczych,
mrocznychmężczyzn.Niemusząbyćultraprzystojni.Wskazała
natrzymanąprzezemniewrazzpozostałymiprzedmiotamiksiążkę.
Bogatewnętrzeinteresujemniezdecydowaniebardziejniżpiękna,
alepustaskorupa.
Właśnieprzyznałaś,żejestemultraprzystojnyskomentowałem,
obejmującdziewczynęwolnąrękąwpasie.
Przeceniaszswojemożliwościodgryzłasię.
Niechcibędzie.Todokądmamcięodprowadzić?zapytałem.
Jeślitodaleko,zawiozęcię…Chybażewolisz,bympodrzuciłcię
naostrydyżur,bynogęobejrzałlekarz?
Poradzęsobieprychnęła.Jazawszesobieradzę…
Dajspokój.Skorzystaniezpomocytonieujma.Ajużzpomocy
ultraprzystojniakatowięcejniżfartzadrwiłem.
Jesteśniemożliwy!Wywróciłaoczami.Dopiero
cotwierdziłeś,żekażdeznasmaiśćwswojąstronę…