Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
matkazmałymsynkiem.–Oczym?–powtórzyła.
–Opracy,opieniądzach.
Otworzyłaszerokooczy.Chryste,wzięlijązadziwkę?
Tomielinamyśli,mówiąc„ktośtakijakona”.Zabawne,
patrzylinaniązlekceważeniem,wzgardą,ajednak
gotowibylikupićjejusługi.
–Dziękuję.Jestemzadowolonaztejpracy.–Możenie
dokońca,aletegoniemusieliwiedzieć.
–Danika!–zawołałEnrique.–Ludzieczekają.
Ptaszkowiespojrzelinadrzwiwejściowe,zachmurzyli
siętrochę.
–Późniejpogadamy.
Możenigdy?Nonie.Prostytutka?Chwyciładwie
kartydańipodeszładomatkizsynkiem,wskazała
stolik.Mamabyłazaniedbana,ubranabylejak,chuda,
synekprezentowałsięnielepiej,aleDanika
uśmiechnęłasiędonichserdecznie,poczułachyba
nawetzazdrość.
Takstrasznietęskniłazaswojąmatką.
–Copodaćdopicia?
–Wodę–odpowiedzieliobojechórem.
Chłopiecspojrzałtęsknymokiemnakubekstojący
nasąsiednimstoliku.Byłnapełnionydobrzezmrożoną
wodą,pościankachspływałykropelki.Danika
przechyliłagłowę.Otopodstawowepragnienia,
podstawowepotrzeby.Byłbyznakomityportret...
Nigdyjużniebędzieszmalować.Zapomniałaś?
–krzyczaławduchu.
Wświecie,wktórymczłowiekwkażdejchwilimoże
zginąć,byłbytoprawdziwyzbytek.Pozatymżeby
malować,musiałabyodczuwać.Nietylkoszczęście.