Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
3
SAMIJAZOSTAŁYŚMYPRZYDZIELONEDOBARAKUnumerdwadzieścia
siedem,wrazzresztądziewczynznaszegoautobusu,którezostały
zaklasyfikowanejakoZielone.Razembyłonasczternaście,ale
następnegodnialiczbatawzrosładodwudziestu,atydzieńpóźniej
mieszkałotamjużtrzydzieścidziewcząt.Strażnicyzabralisięwięc
dozasiedlaniakolejnegodrewnianegobudynkustojącegoprzy
wieczniepodmokłej,rozdeptanejścieżce.
Pryczenałóżkachpiętrowychzostałynamprzydzielone
alfabetycznie,więcSamzajmowałamiejscetużnademną:było
todrobnepocieszenie,ponieważinnedziewczynywogólejejnie
przypominały.Pierwsząnocspędziłyalbowcałkowitymmilczeniu,
alboszlochającwpoduszkę.Janiemiałamjużczasunałzy.Miałam
zatomnóstwopytań.
Cooniznamizrobią?wyszeptałamdoSam.Naszełóżka
znajdowałysięwrogunasamymkońcubaraku,polewejstronie.
Ścianybudynkumusiałyzostaćwzniesionewogromnympośpiechu
iniebyłydobrzeuszczelnione.Cojakiśczasdopomieszczenia
wdzierałsięlodowatypodmuchwiatru,awpowietrzuwirowały
pojedynczepłatkiśniegu.
Niewiemodparłacicho.Kilkałóżekdalejjednazdziewcząt
wkońcuznalazłaukojeniewramionachsnu,ajejpochrapywanie
zagłuszałonasząrozmowę.Strażnik,któryprzyprowadziłnas
donaszegonowegolokum,ostrzegł,żeniewolnonamrozmawiać
poogłoszeniuciszynocnej,wychodzićzbarakuaniużywaćnaszych
„nienormalnychumiejętności”,niezależnieodtego,czyrobimy
toświadomie,czynie.Porazpierwszysłyszałamwtedy,byktośużył
określenia„nienormalneumiejętności”.Dotejporyzetknęłamsię
jedyniezjegopoprawnympolitycznieodpowiednikiem:
„symptomem”.Pewniebędąnastutrzymać,dopókiniewymyślą
jakiegoślekarstwakontynuowałaSam.Takprzynajmniejmówił
mójtata,kiedyprzyjechalipomnieżołnierze.Acomówilitwoi
rodzice?
Mojedłonieprzestaływkońcudrżeć.Zakażdymrazem,kiedy