Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Wątpię,ludzieoszczędzają,naczymmogą.Ktoteraz
dbaociepło?Najważniejszetomiećpełnybrzuch,taki
czas.Samimacieniewiele.
Marianieprzyznawałasięprzyjaciółce,żeunichteż
nielekko.Pozamianiewalutyzezłotóweknarublestracili
właściwiecałągotówkę,któraimzostała.Reszta,
ulokowanawróżnychbankach,byłapraktycznie
nieosiągalna.Ajużzupełnąkatastrofąokazałasię
wiadomośćprzyniesionapięknegoczerwcowegoporanka
wzaklejonejkoperciezpieczęcią.Mariiniezdziwiło,
żeposłaniecwcisnąłjejcośwrękęikazałpodpisać,nie
zamieniwszyzniąanisłowa.
Przekażęmężowipowiedziała,alestrachścisnął
zagardło,miałazłeprzeczucia.
Aaronpracowałwszwalni,prawiepustej,oddawnanie
miałjużpomocników.Ciąglecośprzekładał,przesuwał,
pruł,samsobiewymyślałzajęcie,boprzeszkadzało
mupoczuciebezużyteczności.
Mariaweszłabezsłowaipodałamupapier.
Aaronusiadłnajedynymkrześle,któretuzostało.
Zanimotworzył,poprosił:
Maniu,dajpapierosa.
Wpierwszymodruchuchciałazaprotestować,
żeprzecieżonaniepali.Alepomyślała,żetozupełniebez
sensu.Mążudawał,żeniewidujejejzpapierosem,nie
znaczyjednak,żestraciłwęch.Okropnyzapachczućbyło
odniejzdaleka.
Zarazprzyniosę.
Wróciłapochwilizdwomaskrętami,małozgrabnymi,
skręconyminiewprawnie.Zapaliliwspólnieisiedzieli
wmilczeniu.Kiedywypaliliprawiedokońca,Szlechter
zdusiłniedopałek.