Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
klasywyskakiwaliniepewniemałomiasteczkowiurzędnicywysłani
dostolicyw„ważnejsprawie”,chłopskierodzinyimłodzieńcy
zprowincjiposzukującypracyiszczęścia.Zpierwszejklasy,ociągając
się,zciężkimibagażaminiesionymiprzezsłużbęwyłaniałysięstare
hrabiny,księżneibaronowewracającez„badów”1czywłości
wGalicji.Kuichkonsternacjiwpodróżytejtowarzyszyli
imnowobogaccyprzedsiębiorcyikupcy,którzyjeszczenietakdawno
dzielilizmieszczanamiiinteligentamimiejscawklasiedrugiej.
1Powszechnanazwauzdrowiskpołożonychnaterenachniemieckojęzycznych[wszystkie
przypisypochodząodautorki].
Nasamymkońcuzwagonupierwszejklasywysiadłogibkie
izgrabnedziewczęzjednątylkowalizką.Sukniaipelerynkazczarnej
krepyniekorzystniepodkreślałyjejbladącerę,alezarazem
uwydatniałyzłocistośćwłosów.Młodakobietawyglądałajakpromień
słońcazaciągniętyżałobnymkirem.
–Antosia!Tujestem!–krzyknęłaKrystyna,machającwjejstronę.
Przebijającsięprzeztłum,podbiegładoprzyjaciółki.
Ściskałysięnapowitaniekilkadobrychminut.Gwarpanujący
naperonieniepozwalałnaprowadzeniespokojnejrozmowy,dlatego
zradościąprzeszłyzgłównegoholudoherbaciarninapiętrze.
–HrabinaKickauparłasię,żebymwracałapierwsząklasą,adotego
wtej„odpowiedniej”czerni–tłumaczyłaKrystynieswójwygląd
AntoniazwanaprzezznajomychTosią.–Niemogłamnic
natoporadzić.Wiesz,jakaonajestzasadnicza.Amożewtensposób
chciałapokazać,żejejnamniezależy?Jesttakachłodnawuczuciach.
Alecóż,takjąwychowano.Powiekabyjejniedrgnęła,gdybysię
okazało,żezostaniecesarzową.Aledobrazniejdusza–opowiadała
energicznieodamie,którąkonwojowaładokurortu.Niezwróciła
uwaginaściągniętątwarzKrystyny.–Wpewnymmomencie
pomyślałam,żekażemizostaćzesobąwtejSzwajcarii,awiesz,
żesprostaniejejwymaganiom,przytychjejzmiennychhumorach,
graniczyzcudeminiemówiętegoprzezzłośliwość.Bogudzięki,
udałonamsięznaleźćodpowiedniądamędotowarzystwa,awdodatku
dyplomowanąpielęgniarkę.Taknaprawdęspokójpoczułamdopiero
wchwili,gdykonduktorzakomunikowałodjazdzWiednia.Gotowa
byłamprzysiąc,żehrabinawostatniejchwiliprzyśleforysiazlistem
ikażemiwracaćnadJezioroGenewskie.–Tosiazamrugała
chabrowymioczymaijużwydęłausta,byparsknąćśmiechem,gdy
wkońcuzwróciłauwagęnadziwnąnerwowośćKrystyny.
Przyjaciółkanajwyraźniejniebyłazainteresowanajejsłowami,tylko